"Rzeczpospolita" powołuje się na wyniki ekspertyz fonograficznych przeprowadzonych w Instytucie Sehna w Krakowie. Według nich głos, który w stenogramach z katastrofy przypisywany jest generałowi Błasikowi, nie należy do byłego dowódcy wojsk lotniczych, ale do drugiego pilota, mjr. Roberta Grzywny (†36 l.). A co nawet ważniejsze, biegli przeprowadzający komputerowe analizy głosu wykluczyli, aby jakiekolwiek padające w kabinie pilotów słowa należały do zmarłego generała!
Może to oznaczać, że Błasika w ogóle tam nie było, a przedstawiona przez Rosjan teza, że naciskał on na pilotów, by ci lądowali we mgle, została stworzona tylko po to, by winą za katastrofę w oczach całego świata obarczyć Polaków! - Zgodnie z ekspertyzą psychologów obecność dowódcy wojsk lotniczych (gen. Błasika - red.) oznaczała presję na podjęcie decyzji o dalszym schodzeniu do lądowania i lądowaniu niezależnie od okoliczności. W krwi przełożonego pilotów znaleziono alkohol etylowy - mówiła w styczniu zeszłego roku o Błasiku przewodnicząca MAK Tatiana Anodina (73 l.).
Te rewelacje, wypowiedziane w trakcie prezentacji raportu o przyczynach katastrofy, w mgnieniu oka obiegły cały świat. A informacja o domniemanej odpowiedzialności pilotów i zastraszeniu ich przez generała, została podchwycona przez zagraniczne media. Teraz jednak okazuje się, że rosyjscy śledczy zmanipulowali fakty! Bowiem o obecności Błasika w towarzystwie pilotów miały świadczyć wypowiadane przez niego słowa, które zachowały się na taśmach z rejestratorów lotu. - Oczekuję nowej komisji w sprawie katastrofy. Wszystkie te najobrzydliwsze oskarżenia okazały się nieprawdą. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że odpowiedź na to pytanie, co się stało w Smoleńsku, wymaga zmiany władzy - mówił wczoraj w Sejmie brat zmarłego prezydenta i szef PiS, Jarosław Kaczyński (63 l.).
Całość ustaleń biegłych, którzy zajmowali się analizą nagrań z tupolewa, mamy poznać w poniedziałek na specjalnej konferencji prasowej.