Już na etapie planowania ten skok nie miał szans powodzenia. Zabrał się do tego Jarosław S., strażak z Bydgoszczy (woj. kujawsko-pomorskie).
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Nauczyciel palił marihuanę
- Ja tam wejdę i zrobię, co trzeba, a ty obserwuj, czy nikt nie nadchodzi - naradzał się ze swoim kompanem Sebastianem M. tuż pod kamerą monitoringu na stacji, która zarejestrowała, jak o godz. 18.07 obaj wchodzą do wnętrza budynku. Najpierw rozmawiali z kasjerem, a po chwili niewidomy wyszedł ze stacji, by stanąć na czatach.
- Dawaj kasę, bo cię zaj...ę - ryknął do kasjera Jarosław S., wypychając przy tym spodnie palcem, tak by kasjer myślał, że to lufa pistoletu. Ofiara się jednak nie przestraszyła. W czasie gdy rabuś próbował udowodnić kasjerowi, że jest groźny, Sebastian M. "rozglądał się" po okolicy. Nie mógł widzieć, że obok niego do budynku stacji wchodzą klienci, którzy widząc drącego się Jarosława z dziwnie wypchanymi spodniami, wszczęli alarm.
Rabusie rzucili się do ucieczki. - Gnali jak szaleni. A ślepy wyglądał jakby nagle odzyskał wzrok - mówią pracownicy stacji. Nie uciekli jednak daleko. Po chwili na miejscu pojawiła się policja i stróże prawa zatrzymali Jarosława S. i Sebastiana M. Za napad grozi im 12 lat więzienia.
Patrz też: Lidzbark Welski: Utopił teściową w szambie