- Moje pomidory są całe pogryzione! - żali się mała Olga Kowalska (4,5 r.), patrząc ze smutkiem na swój ogródek. - Przez te wstrętne ślimaki nie mogę bawić się na trawniku, wszędzie są te paskudne robale - rozpacza dziewczynka.
Jak Polska długa i szeroka działkowcy, rolnicy i właściciele przydomowych rabatek załamują ręce. - Deszczowa wiosna wywołała niestety istny wysyp ślimaków w tym roku - mówi prof. dr hab. Jan Kozłowski z Zakładu Zoologii Instytutu Ochrony Roślin w Poznaniu. - Bez trudu przetrwały upały pod ziemią i wypełzły, gdy wyczuły deszcz. W Polsce jest 170 gatunków ślimaków. Najgroźniejsze są te bez skorup, żerujące w nocy - mniejsze pomrowiki lub wielkie pomrowy - dodaje ekspert.
Jak z nimi walczyć? - Najprościej powykładać w ogródku gotowe kawałki ślimaczych przysmaków - kapusty czy marchewek - radzi prof. Kozłowski. Można też kupić pułapki lub zrobić specjalną matę: łączymy ze sobą kolejno 0,5-1 m warstw folii czarnej, włókniny i folii aluminiowej odbijającej promienie słoneczne, po czym układamy na glebie folią aluminiową do góry.
Znęcone ślimaki wkładamy do wiadra z wodą, mydlinami oraz solą. Po paru godzinach zdechłe mięczaki trzeba zakopać. Można też obsypać wapnem glebę wokół rabatek.
Czas zakasać rękawy i nie dać się pokonać mięczakowi!