SŁONECZNIK: Waldemar Schukat zginął ratując dom

2012-02-13 3:00

Ogień zabrał Michałowi Schukat (20 l.) ze Słonecznika (woj. warmińsko-mazurskie) dosłownie wszystko! Teraz ze łzami w oczach stoi na pogorzelisku, które stało się grobem jego ukochanego ojca. Waldemar Schukat (†50 l.) zginął, próbując ratować dom.

Pan Michał pracuje kilka kilometrów od rodzinnego Słonecznika. Tknięty jakimś przeczuciem zadzwonił do domu. Włos zjeżył mu się na głowie, kiedy w słuchawce usłyszał krzyki. - Ratunku! Wszędzie jest ogień, pomocy! - krzyczała do słuchawki jego mama.

- Kiedy próbowałem jeszcze raz zadzwonić, nikt nie odbierał telefonu - relacjonuje załamany mężczyzna. - Chwyciłem kilka gaśnic. Wsiadłem do auta, żeby ratować rodzinę.

Pan Michał pędził jak szalony, a w tym czasie w płonącym domu rozgrywał się dramat. Wcześniej wstrząsnął nim wybuch. To przez mróz eksplodował kocioł grzewczy! W kilka minut cały dom stał w ogniu. Brat, mama i ojciec pana Michała wybiegli z budynku. Waldemar Schukat chciał jednak ratować dom. Wskoczył z powrotem do środka. - Kiedy dowiedziałem się, że tata jest wewnątrz, chciałem biec za nim - mówi ze łzami w oczach pan Michał. - Zatrzymali mnie strażacy. Budynek przypominał wielkie ognisko. Strażacy przyjechali kilkoma wozami. Bez wytchnienia lali wodę. Po kilku godzinach, po zdławieniu płomieni ratownicy znaleźli zwęglone zwłoki w tym, co zostało z kuchni, kilka metrów od wejścia do domu. - Mogliśmy go uratować. Żebym tylko wiedział, że jest tak blisko - pan Michał nie może sobie darować, że nie wyrwał się strażakom i nie skoczył w ogień za ojcem.

Srogi mróz tylko w ostatni weekend był mimowolnym powodem kilkudziesięciu pożarów, w których zginęło dwanaście osób! Bo m.in. właśnie pod wpływem zimna pękają i wybuchają instalacje grzewcze w domach jednorodzinnych.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają