Kiedy w środku lasu w okolicach Cybinki pojawili się druhowie z pobliskiej straży ich oczom ukazało się niebywałe zjawisko. Oto przed nimi płonęła sosna. Płomienie buchały spod kory, ale ogniem zajęte było tylko to drzewo. Te, które stały obok pozostały nienaruszone. Drzewo natychmiast ścięto toporami, otworzono i ogień stłumiono. Pozostało jednak pytanie, jak doszło do tego nietypowego pożaru. Zwolennicy spiskowej teorii dziejów uważali, że pożarowi winne mogły być wiewiórki, które gromadziły zimowe zapasy i te się zatliły. Inni stawiali tradycyjnie na niefrasobliwego człowieka, bowiem burzy w tym rejonie nie było od kilku dni. Kres spekulacjom kładzie jednak doświadczony leśnik Józef Otter z Międzychodu. Według niego była to jednak sprawka burzy, tyle, że dawnej. Uderzenie pioruna spowodowało, że wewnątrz pnia powstało zarzewie i dopiero po wielu dniach wybuchł z niego ogień. Ot i cała tajemnica. A już oberwało się wiewórkom.
Słubice. Wiewiórki podpaliły sosnę?
2018-08-24
8:59
Taki pożar zdarza się raz na kilka tysięcy. Oto w samym środku lasu w leśnictwie Nowy Świat w Lubuskiem zapłonęła samotna sosna. Pożar błyskawicznie ugaszono. Pozostał jednak pytanie, kto był sprawcą zaprószenia ognia.