Słupsk: Dzieci ZAGINIONEJ Beaty Kulawskiej: Mamo, wróć, bo stracimy dom

2011-06-04 13:38

Powiedziała, że idzie na chwilę do koleżanki. Później zadzwoniła, że zostanie u niej na noc. Ale rano nie wróciła... Beata Kulawska (40 l.) ze Słupska opuściła czwórkę swoich dzieci 8 maja. Dotąd nie dała znaku życia. Znajomi podobno widzieli ją w... Szczecinie. - Mamo, wróć, bo zabiorą nam mieszkanie - proszą Oliwia (16 l.), Przemek (12 l.), Wiktoria (10 l.) i Mikołaj (8 l.).

Pod nieobecność matki dziećmi opiekuje się ich dorosła siostra Dominika (20 l.). Ale ona na stałe mieszka w Ząbkach pod Warszawą. Nie może długo zostać w Słupsku...

Rodzeństwo boi się, że mamie mogło stać się coś złego. Pani Beata od grudnia jest bezrobotna. Wcześniej pracowała na poczcie.

- Mama powiedziała, że idzie do koleżanki, a później zadzwoniła, że zostanie u niej na noc. Na drugi dzień zadzwoniła do mnie młodsza siostra i powiedziała, że mama nie wróciła - mówi Dominika. Dziewczyna przyjechała do Słupska najszybciej, jak tylko mogła. - Nie mogę dopuścić do tego, żeby moje rodzeństwo trafiło do domów dziecka lub do obcych ludzi - twierdzi. - Nie pozwolę, żeby ktoś nas rozdzielił.

Patrz też: Słupsk: ODDAM DZIECKO - 24-letnia Monika, matka małego Oliwiera: Muszę oddać dziecko, bo jestem biedna

Jeśli jednak mama nie wróci, utrzymać rodzinę razem będzie niezmiernie trudno.

- Mieszkanie jest zadłużone - opowiada Dominika. - A nam brakuje nawet środków do życia. Jak tak dalej pójdzie, stracimy wszystko.

Najmłodszy synek pani Beaty, Mikołaj, napisał do mamy wzruszający list. Chciał go wręczyć w Dniu Matki. "Moja kochana Mamusiu. Dziś serduszko mi mocno bije. To Twoje święto. Jesteś jak promyk słońca ciepły, jasny i bardzo potrzebny. Tak bardzo Cię kocham! Dziękuję Ci za wszystko" - pisze Mikołaj. Chłopiec tuż przed zaśnięciem powtarza sobie, że tym razem na pewno - gdy się obudzi, mama znów będzie w domu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki