Do tragicznego w skutkach zajścia doszło w niedzielne popołudnie. Pani Bogusława wyszła właśnie z kościoła i spacerowała po rynku. Przechadzała się powoli między jarmarcznymi kramami.
- Pamiętam, że grała muzyka, potem ktoś mówił coś przez mikrofon. Nagle rozległ się ten przerażający huk. Nogi się pode mną ugięły. Ludzie to widzieli i coś do mnie mówili, ale ja ich w ogóle nie słyszałam! Ktoś posadził mnie na krzesełku. Trochę ochłonęłam, ale wciąż nie dochodziły do mnie żadne dźwięki - opowiada pani Bogusława.
Staruszka poszła do lekarza, który stwierdził, że to uraz akustyczny.
- Nie mogę rozmawiać przez telefon. Nie mogę też oglądać telewizji, bo nie dociera do mnie, co ktoś tam mówi - skarży się pani Bogusława. Przeżywam okropne męki przez tę głupią armatę - załamuje ręce.