Rekordzistą, jeśli chodzi o korzystanie ze służbowej karty jest wiceminister gospodarki 35-letni Rafał Baniak, który w 2010 r. wydał ponad 22 tys. zł, z czego 21 tys. zł na hotele. Sam minister tłumaczy takie wydatki „koniecznością podróżowania”, zaznacza jednak, że służbowej karty nie używa już od kilku miesięcy.
Niezwykły umiar w posługiwaniu się służbowymi kartami maja natomiast ministrowie. Bogdan Zdrojewski wydał z karty w 2010 r. 2 tys. zł, szef resortu finansów Jacek Rostowski - 1 tys. zł.
Wśród ministerstw najwięcej wydało ministerstwo finansów - 94 tys. zł, najmniej ministerstwo nauki - tylko 602 zł.
W tej chwili rząd posługuje się 80 kartami kredytowymi. Z plastikowych pieniędzy zupełnie nie korzysta tylko ministerstwo zdrowia oraz rozwoju regionalnego i rolnictwa, a resort sprawiedliwości karty ma, ale ich nie używa.
Mimo poważnych ograniczeń w korzystaniu ze służbowych kart i tak nie obyło się bez wpadki. Według nowego raporty w 4 ministerstwach użyto je nie zgodnie z zasadami, czyli do celów prywatnych. (wypłacając w ten sposób ok. 4 tys. zł.). Kancelaria zapewnia jednak, że pieniądze już zostały zwrócone.
Warto również dodać, że wydane w 2010 roku 378 tysięcy złotych to suma 4 razu mniejsza niż jeszcze 4 lata temu gdy rząd tworzyła koalicja PiS, Samoobrona i LPR.