Pali się grunt pod stopami byłego posła i słynnego detektywa. Prowadzona przez niego firma działała bezprawnie, więc teraz musi odpowiedzieć przed sądem za przeprowadzone nieudolnie akcje, które wzbudziły najwięcej kontrowersji.
Sam Krzysztof R. odpiera prokuratorskie zarzuty i twierdzi, że śledcza, która prowadziła dochodzenie jest złośliwa i najzwyczajniej w świecie go nienawidzi. Winą za swoje kłopoty obarcza byłego wiceszefa śląskiej policji, z którym nie potrafił się dogadać. O co dokładnie chodzi?
Zobacz też: Znany detektyw oskarża ojca Krzyszofa Olewnika
Przede wszystkim detektyw w latach 2004 i 2006 prowadził swoje Biuro Doradcze nielegalnie. W tym czasie przyjął ponad 270 zleceń, m.in. szukał osób zaginionych i tropił skradzione samochody. Poza tym pracownicy Krzysztofa R. bez wiedzy policji zatrzymali dwóch przestępców oraz niewinnego człowieka, który im towarzyszył i zaciągnęli ich na posterunek.
Były poseł za bezprawne pozbawienie może spędzić 5 lat za kratkami. Za prowadzenie usług detektywistycznych bez zezwolenia grozi mu 2 lata odsiadki. Detektyw R. nie pierwszy raz może trafić do więziennej celi. Przesiedział już 10 miesięcy za pranie pieniędzy w głośnej sprawie działającej na Śląsku mafii paliwowej.