Dominika chorowała od stycznia. Brała antybiotyki. Jej stan jednak się nie poprawiał. W niedzielę, 24 lutego, gwałtownie się zaś pogorszył.
- Córka dostała wysokiej gorączki, miała drgawki - mówi zapłakana Karolina Nowacka (25 l.), mama dziewczynki. - Pojechaliśmy do szpitala w Skierniewicach.
Tam jednak odmówiono hospitalizacji dziecka. Lekarz przebadał Dominikę, stwierdził, że jest przeziębiona i odesłał do domu. Tymczasem dziewczynka słabła coraz bardziej. Gorączka nie ustępowała, zaczęły się wymioty i biegunka. Kiedy w nocy z poniedziałku na wtorek termometr wskazał blisko 42 stopnie, rodzice Dominiki zadzwonili po pogotowie. Ale dyspozytor nie wysłał karetki! Podał tylko numer do lekarza nocnej pomocy medycznej. Tam także rodzice zostali odprawieni z kwitkiem! - Lekarz powiedział nam, że nie ma sensu, by przyjeżdżał, bo jeśli nawet wypisze recepty, to i tak ich w nocy nie wykupię, a do szpitala dziecka sam nie zabierze - tłumaczy pani Karolina.
Wkrótce po tym telefonie Dominika zaczęła tracić przytomność. Jej rodzice ponownie zadzwonili na pogotowie. Tym razem karetka przyjechała. Gdy lekarz zobaczył, w jak fatalnym stanie jest dziewczynka, zaintubował ją i zdecydował o przewiezieniu do specjalistycznego szpitala im. Marii Konopnickiej w Łodzi. Tam w środę Dominika zmarła.
Śledztwo w sprawie śmierci dziecka wszczęła już prokuratura zawiadomiona przez lekarzy z Łodzi.
Jerzy Owsiak i jego WOŚP co roku zbierają pieniądze na sprzęt ratujący życie dzieciom. - Teraz Orkiestra ma podcięte skrzydła - stwierdził Owsiak w rozmowie z "Super Expressem". - Boli nas, że podcinają je nie bakterie, ale ludzie. Musimy przełamać barierę mówienia o złych lekarzach - dodał. I oświadczył, że śmierć Dominiki to porażka lekarzy. A także, że musi się zastanowić nad sensem swojej pracy.
Wczoraj na temat dramatu w Skierniewicach wypowiedział się też minister zdrowia Bartosz Arłukowicz (42 l.).
- Ta sytuacja mnie oburza, czuję ogromny ból związany ze śmiercią tego dziecka. Jestem zobowiązany do tego, by wyjaśnić błąd i przykładnie ukarać tego, kto go popełnił. Chcę wierzyć, że takie sytuacje nie będą miały miejsca w przyszłości i że ta sytuacja wzbudzi czujność lekarzy - stwierdził minister.