Kilka dni temu w Pucku doszło do tragedii. Zmarła 5-letnia Klaudia w wyniku wypadku podczas kąpieli. Dziewczynka myła się w głębokim brodziku, poślizgnęła się i zachłysnęła wodą.
3 lipca 2012 roku w tej rodzinie miał miejsce inny, równie tragiczny wypadek - zmarł 4-letni brat dziewczynki. Chłopczyk spadł ze źle zabezpieczonych schodów. Policja nie chce ujawnić sekcji jego zwłok.
W rozmowie z TVN24 Beata Kryszak, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie wyjaśnia, dlaczego po pierwszym wypadku nie odebrano dzieci rodzicom zastępczym.
Pracownicy potraktowali śmierć chłopca jako nieszczęśliwy wypadek. Do rodziny skierowano psychologa, który pomagał zarówno rodzicom, jak i dzieciom.
- Dla nas to był wypadek. Nie było przesłanek, żeby móc stwierdzić, że tam mogło mieć miejsce jakieś inne nieszczęście - mówiła w rozmowie z TVN24.
Rodzice zastępczy mieli dobra opinię, a wszystko wskazywało na to, że dziećmi zajmowali się prawidłowo.