Śmierć Igora Stachowiaka na komisariacie policji. Jak już wcześniej opisywalismy, w sobotę, 20 maja TVN24 opublikował nagranie z zatrzymania i "przesłuchaniu" na komisariacie we Wrocławiu. Widzimy na nim, jak 25-latek jest bestialsko traktowany przez policjantów: jest zawleczony do łazienki, tam musi zdejmować spodnie i jest rażony paralizatorem, mimo że ma kajdanki na rękach. Kilkadziesiąt minut później mężczyzna przestał oddychać. Reanimacja przeprowadzona przez policjatów niestety nie udała się - 25-latek zmarł. Po opublikowaniu reportażu ze stanowiskami pożegnali się: komendant wojewódzki policji we Wrocławiu, jego zastępca oraz komendant miejski we Wrocławiu. Ze stanowskiem pożegnał się również zastępca komendanta miejskiego we Wrocławiu.
Teraz pojawiają się jednak nowe fakty w tej sprawie. Jak ustalił portal Onet.pl, w 2013 roku mężczyzna był zatrzymany przez policjantów. Funkcjonariusze użyli wobec niego paralizatora, po tym, gdy się z nimi bił na stacji benzynowej we Wrocławiu. Później Stachowiak miał zeznać, że został brutalnie potraktowany przez policjantów. Dziennikarzom udało się również ustalić, że w 2014 roku ojciec mężczyzny złożył na niego doniesienie do prokuratury. Wszystko było związane z tym, że Igor Stachowiak miał zażywać narkotyki, nękać rodzinę i wszczynać awantury. Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone.
Czytaj: Śmierć Igora. Szokujące słowa policjanta: "Wyje... na niego całą baterię"