Mężczyzna odpowiadał wczoraj na pytania, jednak tylko te zadawane przez swojego adwokata. Obrońca jego konkubiny, mimo że zadał pytań ponad 60, to nie doczekał się na żadne z nich odpowiedzi. Jarosław R. stroi się w piórka troskliwego i kochającego ojca. Za morderstwo Szymka ma jego zdaniem odpowiadać Beata Ch.
Przed Sądem Okręgowym w Katowicach Jarosław R. bardzo starał się sprawiać wrażenie wzruszonego i tęskniącego za pozostałymi swoimi dziećmi – Natalią i Weroniką.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Szymonek z Będzina zakatowany, bo przeszkadzał ojcu w czasie relaksu!
- Nie widziałem się z nimi od 15 miesięcy - mówił do składu sędziowskiego. - Wiem, że one same o mnie wypytują. Nawet im nagrałem bajki w areszcie, dzięki zgodzie dyrektora aresztu - dodawał Jarosław R.
Jego obrońca jako dowód doskonałych relacji panujących między mężczyzną a jego dziećmi pokazał osiem rysunków wykonanych przez jego dzieci. Zostały one zdaniem obrony wykonane już po aresztowaniu Jarosława R. przez tęskniące córki.
- Te rysunki powstały spontanicznie, nie wpływałem na córki, by je narysowały - zapewniał Jarosław R. podczas rozprawy.
Mężczyzna nie odpowiedział jednak na żadne z pytań zadanych przez obrońcę jego konkubiny Beaty Ch. Jedno z nich dotyczyło m.in. listów, jakie napisał Jarosław R. do Beaty Ch. W listach tych radził konkubinie, żeby w tej sytuacji trzymali się razem. Każde jednak z kilkudziesięciu pytań było kwitowane przez oskarżonego formułką: „odmawiam odpowiedzi na to pytanie".
PRZECZYTAJ TEŻ: Rodzice chcieli spalić 2-letniego Szymonka
Po Jarosławie R. przyszła kolej na Beatę Ch. Sąd odczytał jej wcześniejsze zeznania. Kobieta nie przyznała się do zamordowania syna. Ona z kolei twierdzi, że Szymon padł ofiarą Jarosława R. który zadał mu śmiertelny cios w brzuch.