Śmierć Magdaleny Ż., Polki, która w tajemniczych okolicznościach zginęła w Egipcie, wciąż daje więcej pytań niż odpowiedzi. Trwa prokuratorskie śledztwo w tej sprawie, w wyjaśnienie której zaangażował się także detektyw Krzysztof Rutkowski. Detektyw zaapelował do Polek, które kiedykolwiek miały do czynienia z podejrzanym rezydentem z Egiptu, aby skontaktowały się z biurem detektywistycznym. Otóż Krzysztof Rutkowski podejrzewa, że poszkodowanych przez Mahmouda K. kobiet może być więcej. Po opublikowaniu prośby na portalu społecznościowym, w komentarzach pojawiło się wiele negatywnych wpisów na temat rezydenta. "Ja znam tego typa. Byłam rok temu na wakacjach w Mars alam z chłopakiem i jego rodziną. W popołudniowy czasie wyszłam sama do ośrodka, gdzie wyłącznie było wi-fi żeby połączyć się z najbliższymi. Kiedy siedziałam przy stoliku podszedł do mnie mówiąc po polsku, udawał grzecznego i dużo mnie wypytywał skąd jestem i z kim jestem. Zapewne „mydlenie oczu”. Jednak zorientowałam się, że jest tak przesadnie miły wróciłam do pokoju rezygnując z dalszego czatowania z rodziną. Nie widziałam go już później. On znalazł mnie na fb, kiedy nie przyjęłam go do znajomych dostałam wiadomości od niego z moimi zdjęciami z tego dnia kiedy siedziałam z nim przy stoliku. Przerażona już w Polsce zablokowałam go po tych wiadomościach" - napisała jedna z internautek.
Śmierć Polki w Egipcie. TYLKO U NAS. Wiemy co działo się z Magdą tuż przed śmiercią! Relacja rodziny
"Jednego wieczoru mąż źle się poczuł i po kolacji został w pokoju. Ja poszłam do baru gdzie znaliśmy się już ze wszystkimi barmanami. Zwłaszcza jeden był "naszym przyjacielem i przewodnikiem" po starym mieście. I własnie tego wieczoru po może drugim drinku nagle poczułam się bardzo źle, tzn,. czułam że zaraz zemdleje. Ponieważ jestem silną osobą postanowiłam, że pójdę do toalety żeby nie upaść przy barze. W toalecie doszłam troszkę do siebie. Jakoś zabrałam wtedy ze sobą tel. i mąż chyba wiedziony przeczuciem, zszedł do baru kiedy mnie nie znalazł zadzwonił, gdzie jestem. Mówię mu, że nagle zrobiło mi się słabo i jestem w toalecie, ale nie mam siły wyjść. Przyszedł po mnie, a ja kazałam od razu się zaprowadzić do pokoju. Nie mam pewności, czy to były środki odurzające, ale mogę gdybać, że barmani mieli plan" - pisze druga.
Tak wygląda hotel, w który mieszkała Magdalena Ż. [ZDJĘCIA] Śmierć Polki w Egipcie.
Takich wpisów znalazło się kilka. Jaka jest prawda? Dlaczego Magdalena Ż. nie żyje? Miejmy nadzieję, że to wyjaśni śledztwo.