Dość wcześnie zakochała się w Krakowie. Zamieszkała tam już jako 6-letnia dziewczynka. Przełomowym momentem w życiu córki zarządcy zakopiańskich dóbr hrabiego Zamoyskiego było poznanie Czesława Miłosza (+ 93 l.).
Po II wojnie światowej poszła na studia, których z racji tego, że była biedna, nie mogła ukończyć. Ale to właśnie wtedy zetknęła się ze światkiem artystycznym i zafascynowała się tymi ludźmi. Właśnie Miłosz, późniejszy noblista, był jej guru. Była pod jego wielkim wpływem.
Piewca komunizmu
W 1948 r. poślubiła poetę Adama Włodka (+ 64 l.), jednak jej małżeństwo rozpadło się po 6 latach. Początki jej poetyckiej kariery nie były łatwe, wręcz wstydliwe. Szymborska była piewcą komunizmu, co do dziś wielu jej wytyka. "Komsomolskie jasne słońce opromienia cały świat, pozdrowienia śle dziś Polsce, cała młodzież Kraju Rad" - inne tego typu wiersze krzewiły władzę ludową.
Poetka do 1966 roku była członkiem PZPR i jawnie popierała stalinowski reżim. Wiele kontrowersji wywoływało jej poparcie dla władz PRL, które nakazały aresztowanie księży katolickich oskarżonych w sfingowanym procesie o działalność szpiegowską na rzecz USA.
Częściowo zrehabilitowała się dopiero w 1975 r., kiedy przyłączyła się do protestu czołowych intelektualistów sprzeciwiających się wprowadzeniu do konstytucji zapisu o kierowniczej roli PZPR i wiecznym sojuszu z ZSRR.
Poezja przede wszystkim
Po nieudanym małżeństwie długo nie związała się z żadnym mężczyzną. Dopiero w 1969 r. stworzyła parę z innym pisarzem - Kornelem Filipowiczem (+ 77 l.). Była z nim aż do jego śmierci w 1990 roku. Nigdy nie łączyły ich jednak więzy małżeńskie. Nawet nie mieszkali wspólnie. Ale przede wszystkim Szymborska pisała. Publikowała z powodzeniem tak w kraju, jak i za granicą. Uznawana jest za twórczynię i propagatorkę żartobliwych gatunków literackich. Żartowała nawet ze swojej śmierci.
I nadszedł rok 1996 - pani Wisława została uhonorowana Literacką Nagrodą Nobla. To była zawrotna suma około miliona dolarów. Doceniono jej wiersze pełne ciepła i proste, a jednocześnie przepełnione mądrością. Z dnia na dzień poetka stała się osobą publiczną.
- Męczy mnie ten zgiełk. Tak chciałabym mieć sobowtóra, on by za mnie wszystko robił, a ja bym miała święty spokój - mówiła wtedy "Super Expressowi".
Wszyscy, którzy ją znali, podkreślają, że była to osoba niezwykle skromna, mająca dystans do wszystkiego. Do siebie też.
- Była przeurocza, szalenie dowcipna, z dużą porcją autoironii. Pełna wigoru. Zawsze pamiętam, będę pamiętać jej słowa, gdy odznaczono ją Orderem Orła Białego, że to cudne móc robić, co się lubi i jeszcze dostawać za to Order Orła Białego - mówi "Super Expressowi" krakowski satyryk Marcin Daniec (55 l.).
- Zaczytywałem się w jej limerykach. Były pełne humoru... Lub te wiersze, które pisali do niej przyjaciele, podpisując je Andrzej Gołota (Szymborska była wielką fanką boksera - red.). Myślę, że nie chciałaby, by płakano nad jej grobem - opowiada Edward Linde-Lubaszenko (73 l.).
Cierpiała w samotności
Przez ostatnie lata noblistka walczyła z tętniakiem mózgu. Nikomu się nie skarżyła, nikomu nie zdradzała szczegółów choroby. O jej walce wiedzieli tylko najbliżsi, ale tylko tyle, ile sama chciała im powiedzieć. Jak mówią, była damą, a damy o takich sprawach nie opowiadają.
- Myśmy wiedzieli już od jakiegoś czasu, że ona odchodzi, po operacji, to był niestety tętniak. Jak już wróciła do domu, tylko leżała. Ja ją znałem zawsze jako osobę, po pierwsze, niesłychanie aktywną, a po drugie, jako osobę, która traktowała życie z dystansem, niesłychanie optymistyczną - mówił "Gazecie Wyborczej" Jan Pieszczachowicz (72 l.), krytyk literacki, przyjaciel pisarki.
- Do końca zachowała powagę ducha i zmarła w spokoju i skromnie, cicho i spokojnie - zdobył się na chwilę szczerości jej sekretarz Michał Rusinek (40 l.).
"New York Times" powołując się na wypowiedź Davida Goldfarba z Instytutu Kultury Polskiej, twierdzi, że noblistka chorowała na raka płuc i przez niego zmarła.
Szymborska odeszła w minioną środę. Zmarła we własnym mieszkaniu, w swoim łóżku, we śnie.
Pogrzeb świecki
- To była wielka postać w Krakowie i tu spocznie - mówi nam prezydent prof. Jacek Majchrowski (65 l.). - Będzie to pogrzeb świecki. Ta wielka osoba zgodnie ze swoją wolą zostanie pochowana w Krakowie w rodzinnym grobowcu.
Uroczystość odbędzie się 9 lutego na cmentarzu Rakowickim.
Po śmierci wielkiej poetki do naszej redakcji płyną wyrazy żalu. Jedna z Czytelniczek, pani Urszula Kotusz, napisała nawet: "Zielarko, kabalarko, skutku bez przyczyny; ile Cię trzeba cenić; można mówić bez końca; możliwości gorejąca, która Ťwolęť wolisz, od Ťchcęť"...
To poetka napisała na swój grób
Tu leży staroświecka jak przecinek
autorka paru wierszy. Wieczny odpoczynek
raczyła dać jej ziemia, pomimo że trup
nie należał do żadnej z literackich grup.
Ale też nic lepszego nie ma na mogile
oprócz tej rymowanki, łopianu i sowy.
Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy
i nad losem Szymborskiej podumaj przez chwilę.
WIERSZ na cześć Wisławy Szymborskiej
Do Wisławy Szymborskiej
Zielarko, kabalarko, skutku bez przyczyny
ile Cię trzeba cenić
można mówić bez końca
możliwości gorejąca,
która "wolę" wolisz, od "chcę".
Gorzkie jest życie
mówisz, kiedy je tak smakować od dna,
gdzie najbardziej gęste.
Porozwieszałaś swoje istnienie
na koronach drzew
i gwiazd, pamiętasz o najcichszszej nawet ciszy
i one także pamiętają.
Każde twoje westchnienie,
każde twoje skupienie,
każde rozproszenie.
Twój krok i bieg.
autorka Urszula Kotusz