W piątek Aleksandra B. spod Radziejowa (woj. kujawsko-pomorskie) i jej chłopak bawili się w Osięcinach w sali bankietowej "Szyk", gdzie imprezę z okazji 18. urodzin zorganizowała jedna z koleżanek. Na zdjęciach zamieszczanych na bieżąco na portalach społecznościowych para wygląda na szczęśliwą. Po bankiecie wracali do domów autem Mariana W. Chłopak w maju ubiegłego roku kupił leciwego już opla astrę. Ruszyli w kierunku Radziejowa. Zjechali z drogi, zatrzymali się w lesie na poboczu. Była mroźna noc. Żeby było im ciepło, 21-latek zostawił włączony silnik. Niestety, to była ich ostatnia, śmiertelna randka.
W sobotę dyżurny radziejowskiej policji o godz. 7.45 otrzymał zgłoszenie o oplu astrze zaparkowanym na poboczu drogi, w lesie w miejscowości Samszyce. Dwójka jego pasażerów nie reagowała na dobijanie się do okien. Patrol ruszył we wskazane miejsce. Silnik opla wciąż pracował. Funkcjonariusze musieli wybić szybę, by dostać się do środka. - Para młodych ludzi nie dawała znaku życia. Dziewczyna mieszkała dosłownie rzut beretem od miejsca, w którym ją znaleźliśmy - mówi jeden z policjantów.
- Pojazd został zabezpieczony do badań. Przyczyny tragicznego zdarzenia wyjaśni dochodzenie - informuje asp. sztab. Marcin Krasucki z KPP Radziejów. Opel zasilany był gazem. Biegli sprawdzą, czy śmierć ludzi spowodowały spaliny, czy też nieszczelność instalacji gazowej.
Zobacz: Rybnik: Tragedia na basenie. Utonął 14-letni chłopiec. Był młodym ratownikiem