Dwa lata temu stary dom przy wałach przeciwpowodziowych w Czernichowie zyskał nowych właścicieli. Wprowadzili się do niego Robert B. (41 l.) wraz z partnerką Agnieszką M. i dwójką dzieci. Sąsiedzi cieszyli się, że będą mieli towarzystwo, ale szybko zaczęli omijać przybyszów szerokim łukiem. - Ciągle gdzieś jeździli, zmieniali samochody, na podwórku pojawiały się przyczepy kempingowe, a potem znikały. Przyjeżdżały do nich podejrzane typy - opowiada jedna z sąsiadek. Zwłaszcza Robert B. nie zaskarbił sobie sympatii miejscowych. - Nosił gruby, złoty łańcuch na szyi, nigdy nie ustępował drogi autem, a wieczorami strzelał z broni. Mówił, że do kotów - opowiadają. Przez dom grozy przewijały się dziesiątki nieznanych osób. Okoliczni podejrzewali, że całe to towarzystwo jest związane z biznesem narkotykowym.
We wtorek w nocy z posesji B. słychać było trzy strzały. Trwała tam impreza. Nad ranem pojawiły się policyjne samochody. Funkcjonariusze znaleźli ciało zastrzelonego 24-latka. Zatrzymali Roberta B. i cztery inne osoby. Wszystko wskazuje na to, że za spust pociągnął właściciel posesji. Miał się pokłócić z ofiarą. Jeśli się to potwierdzi, usłyszy zarzut zabójstwa. Wczoraj do późnych godzin prokuratorzy przesłuchiwali zatrzymanych.
Zobacz: Tragedia na przejeździe kolejowym. Nie żyje 2 nastolatków!