Dziewczyny poznały się w jednym z techników w Malborku, zostały przyjaciółkami. Mieszkały w niewielkich miejscowościach w pobliżu tego miasta i od jakiegoś czasu planowały wspólny wypad na dyskotekę do odległego o 30 km Elbląga. Plan udało się zrealizować w sobotę, kiedy rodzice pożyczyli samochód Monice.
Jej koleżanki nie posiadały się z radości. I faktycznie! Nocne tańce okazały się bardzo udane. Dopiero po trzeciej w nocy wsiadły do auta i ruszyły w drogę powrotną. Wyjechały zaledwie 6 kilometrów za miasto, kiedy na wysokości Karczowisk Górnych doszło do tragedii. Monika tuż za łagodnym zakrętem straciła panowanie nad volkswagenem. Samochód wypadł z drogi, uderzył w drzewo. Dosłownie zawinął się na nim. Rozbity passat stał się pułapką. Ratownicy musieli wycinać dziewczyny z samochodu. Medycy ze łzami w oczach nakrywali martwe ciała nastolatek foliowymi workami. Mimo wysiłków nie udało im się uratować ani Moniki, ani Kasi.
Alicja i Paulina, które siedziały z tyłu, przeżyły. Z licznymi złamaniami trafiły do szpitala wojewódzkiego w Elblągu. Ich stan, według lekarzy, jest teraz stabilny.
Zobacz też: Wypadek polskiego minibusa w Niemczech! Siedem osób rannych, w tym cztery ciężko
Śledczy badają okoliczności wypadku. Sprawdzają różne hipotezy. Możliwe, że zmęczona zabawą z przyjaciółkami Monika zasnęła za kierownicą. - Ustalamy przyczyny. Sekcja zwłok pokaże, czy kierująca była trzeźwa - mówi Jakub Sawicki, rzecznik policji z Elbląga.
Czytaj również: Biała Podlaska: Bartek zginął jadąc na studniówkę, a koledzy ze szkoły tańczyli