Myślał, że to ją obarczy winą za wypadek. Miał pecha. Natalia przeżyła, a świadkowie widzieli go za kierownicą.
Prokuratorskie śledztwo i opinie biegłych sądowych potwierdziły wstępne ustalenia dotyczące wypadku, do którego doszło w nocy 11 kwietnia 2011 roku, gdy piątka przyjaciół jechała na pobliską stację benzynową po alkohol. Ale teraz, według zebranego materiału dowodowego, już wiadomo, że to Paweł S. kierował fatalnej nocy renault laguną, a nie Natalia W., którą ratownicy znaleźli na miejscu kierowcy. Według biegłych i świadków tam posadził ją oskarżony.
- Nadal niczego nie pamiętam, ale mimo wszystko chcę dobrowolnie poddać się karze - mówił na pierwszej rozprawie w świdwińskim sądzie Paweł S. Gdyby wszystkie strony zgodziły się, wówczas dostałby wyrok 5 lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia samochodu. Na to nie przystała matka zabitej Julity. Zażądała surowszej kary.