- Bycie prezydentową zmieniło moje życie. Bardziej niż mi się wcześniej wydawało - powiedziała Maria Kaczyńska w ostatnim wywiadzie, którego udzieliła "Wprost" dwa dni przed tragedią. - Mimo ceny, jaką musiałam zapłacić, nie żałuję tych lat. Miałam przecież do zrobienia tyle ciekawych, pożytecznych spraw.
Faktycznie, mimo obaw, że nie będzie wyrazistą prezydentową, zrobiła dla nas, Polaków, bardzo dużo, jednocześnie bardzo ocieplając wizerunek swego męża.
Od 2005 r., gdy zamieszkała w Pałacu Prezydenckim, odgrywała aktywną rolę, szczególnie w działalności charytatywnej. W 2007 r. uczestniczyła m.in. w otwarciu Domu Polskiego w Petersburgu wraz z Ludmiłą Putin, żoną ówczesnego prezydenta, dziś premiera Rosji. Reprezentowała Polskę na forum UNICEF oraz działała na rzecz Centrum Zdrowia Dziecka. W 2008 r. podpisała apel o niezmienianie zapisów ustawy antyaborcyjnej, czym naraziła się na atak ze strony skrajnych sił politycznych. W 2009 r. uczestniczyła w Kongresie Kobiet Polskich.
Została uhonorowana orderem Ambasadora Rozwoju Profilaktyki Zdrowia w Polsce 2009, a także Bursztynową Różą - wyróżnieniem przyznawanym w uznaniu za działalność charytatywną. Otrzymała tytuł honorowego Przyjaciela Palestyńskiego Towarzystwa im. Fryderyka Chopina. Zainaugurowała ogólnopolską akcję walki z rakiem.
- W Polsce wciąż za mało osób zgłasza się na badania przesiewowe w kierunku wykrywania raka - podkreślała Pierwsza Dama w lutym 2009 r. - Apeluję i będę apelować, by badania takie jak cytologia i mammografia zostały wpisane na listę badań obowiązkowych.
Maria Kaczyńska zwróciła również uwagę na to, że nowotwory dotykają także mężczyzn, którzy problem nowotworu bagatelizują i wstydzą się badań prostaty.
Osoby, które ją znały, zawsze podkreślały jej ciepło, inteligencję i poczucie humoru.
Maria Kaczyńska w pełni poświęciła się domowi i rodzinie. Znana była z dbałości o męża. To ona kupowała mu ubrania, buty, garnitury. Nie potrzebowała do tego nawet jego obecności. Gdy została Pierwszą Damą, reporterzy często przyłapywali ją na intymnym geście, kiedy - nawet podczas oficjalnych uroczystości - poprawiała krawat czy garnitur mężowi.
Kiedy Lech Kaczyński wyjeżdżał do Stanów Zjednoczonych, mówiło się, że wbiegła za nim do samolotu z plastikową torbą pełną kanapek i jaj na twardo. Kiedy tę historię wykorzystał Szymon Majewski w swoim programie, Pierwsza Dama zareagowała z typowym dla siebie humorem. Wysłała Majewskiemu rzekome jajka i kanapki, z którymi miała wejść do samolotu, i dołączyła list z prośbą, aby nie nakruszył.
Otwarcie przyznawała się do swoich wad. - Aniołem nie jestem - mówiła o sobie. Ale dodawała, że jest wybuchowa tylko na krótko. - Potem mąż mnie przeprasza, bo zazwyczaj to ja mam rację. Nie przepadam też za gotowaniem - opowiadała w wywiadach.
Szybko okazało się, że świetnie sobie radzi w roli Pierwszej Damy. Jej eleganckie, stonowane i zawsze świetnie dopasowane do okoliczności kreacje znajdowały uznanie w oczach ekspertów mody.
Lubiła towarzystwo. Umiała znaleźć wspólny język z żonami polityków. Po konferencji poświęconej problemowi łączenia pracy z macierzyństwem na kolacji, na którą zaprosiła pierwsze damy z całej Europy, była w centrum zainteresowania. Dobre kontakty dyplomatyczne to także zasługa jej umiejętności językowych. Świetnie mówiła po francusku i angielsku, trochę po hiszpańsku i rosyjsku.
Nie interesowała jej poważna polityka. Podczas wywiadów zawsze dopytywała dziennikarzy o rodzinę, dzieci. Lubiła się chwalić swoją rodziną - zdjęcie wnuczki Ewy zawsze było obecne na jej stole. Jej działalność docenili Holendrzy. Jest jedyną Polką, której imieniem i nazwiskiem nazwano nową odmianę tulipana.
Czytaj: Katastrofa w Smoleńsku: 6 tajemnic, których nikt nie wyjaśnił