Szef MSW przyznał, że juz jakis czas temu docierały do polskich służb informacje o pojawieniu się drastycznych zdjęć w sieci.
- Kilka tygodni temu kanałem służb specjalnych zostało zadane kategorycznie pytanie, dlaczego te zdjęcia się pojawiły, z żądaniem, żeby służby dołożyły starań, żeby tych zdjęć nie było - mówił Cichocki. - Na razie odpowiedzi nie ma. Rozumiem, że dziś będzie odpowiedź prokuratury - dodaje.
Zapytany o to, czy nie podjęto prób powstrzymania rozprzestrzeniania zdjęć, odpowiedział: "jak coś się pojawia w internecie, to pojawia się w wielu miejscach naraz i trudno je zablokować".
- To co mnie najbardziej niepokoi - to są zdjęcia, które prawdopodobnie zostały zrobione, w momencie kiedy na miejscu nie było jeszcze żadnych Polaków, tylko przedstawiciele służb rosyjskich - zaznacza szef MSW.
Minister podkreśla, że nie ma w tej chwili dostępu do akt śledztwa. Nie jest więc w stanie sprecyzować, czy którakolwiek z tych fotografii jest w posiadaniu strony polskiej jako materiał dowodowy. - Jeżeli to jest materiał dowody, to być może mamy do czynienia z jakimś ujawnieniem tajemnicy śledztwa - uważa Cichocki.