To burmistrz Ursynowa Piotr Guział (37 l.) poinformował "SE", że w Smoleńsku rozgrabiono rzeczy ofiar katastrofy. Polityka, który był na miejscu katastrofy, zaczepił miejscowy rolnik i zaprowadził do garaży. - Widziałem tam m.in. czyjeś porwane spodnie. Ten człowiek zapewniał, że to ubrania ofiar katastrofy - opowiadał nam Guział. Burmistrza Ursynowa chce teraz przesłuchać prokuratura wojskowa. Z kolei MSZ zapewnia nas, że Ambasada Polska w Moskwie skontaktowała się w opisywanej przez nas sprawie z właściwymi władzami rosyjskimi. - Zostały poinformowane organa ścigania i śledztwo ma wyjaśnić, czy rzeczy, które widział burmistrz Guział, rzeczywiście pochodzą z katastrofy oraz - jeśli tak - to w jaki sposób znalazły się u mieszkańca Smoleńska - infomuje MSZ.
Rodziny ofiar katastrofy wprost nie mogą w to uwierzyć. - To dowód na to, że teren po katastrofie nie był zabezpieczony. Rosjanie w tej sprawie lekceważą nas na każdym kroku, a nasz rząd na to pozwala - komentuje Jadwiga Gosiewska (76 l.), mama Przemysława Gosiewskiego (46 l.).