Kiedy tylko strażacy dostali informację o zwierzaku, który utknął na podporze nieczynnego wiaduktu kolejowego, natychmiast ruszyli mu na ratunek. Stawką było życie psinki, więc ratownicy byli na miejscu dosłownie kilka minut później.
Owczarek niemiecki siedział skulony pod mostkiem, trząsł się z zimna i kulił pod siebie łapy ze strachu przed rwącym nurtem. - Natychmiast oświetliliśmy miejsce, w którym siedziało zwierzę. Na widok ludzi pies zamerdał ogonem, a po chwili znów skulił się ze strachu - opowiada Tomasz Fijołek, sochaczewski strażak.
Jeden z ratowników błyskawicznie ubrał się w specjalny kombinezon do pracy w wodzie i uprząż z liną, na której, asekurowany przez kolegów, zjechał na dół do przerażonego zwierzęcia. Owczarek był bardzo spokojny, dał sobie założyć uprząż i po chwili wjechał na górę.
- Nie warczał ani nie szczekał. Wyglądał, jakby rozumiał, że napytał sobie biedy i że mogło się to dla niego skończyć tragicznie, dlatego z wdzięcznością patrzył w oczy - wspomina Fijołek.
Kiedy owczarek znalazł się już bezpiecznie na górze, od razu odzyskał siły. - Wskoczył do wozu i otrzepał się z wody, ochlapując wszystko wokół - śmieją się strażacy. Kiedy zwierzak ogrzał się i wysuszył, strażacy przekazali go do schroniska w Sochaczewie. Tam czeka na nowego właściciela.