Podczas rozmowy Krzysztofa Rutkowskiego i rzecznika policji Mariusza Sokołowskiego z Katarzyną Kolendą-Zaleską w programie "Fakty po Faktach" w tvn24 emocje sięgnęły zenitu. A zaczęło się od tego, że dziennikarka zakpiła z Rutkowskiego. Wytknęła mu, że odkąd pojawia się w mediach w związku z poszukiwaniami Madzi chowa wzrok za okularami przeciwsłonecznymi.
- To taki rodzaj kreacji wizerunku - rzuciła Kolenda-Zaleska.
- Mam okulary, żeby blask takiej gwiazdy jak pani mnie nie oślepiał - odgryzł się detektyw.
Po tej wymianie uprzejmości inspektor Mariusz Sokołowski zapewnił, że policja "nie ma kaca" po odnalezieniu zwłok półrocznej Madzi.
- Policja zrobiła wszystko co możliwe w granicach prawa. Nie ma kaca moralnego. Nie byłoby rozmowy pana Rutkowskiego z matką Madzi bez wcześniejszych działań policji. Katarzyna W. wiedziała, że zacieśnia się krąg podejrzeń wokół niej - tłumaczył rzecznik policji.
- Policjanci nie mieli informacji żadnych, że Katarzyna W. tą całą sytuację sfingowała. Podczas rozmowy z matką dziecka gdy wyznała mu całą prawdę nie postępowałem nieetycznie. Do niczego jej nie zmuszałem. Nie została przeze mnie napiętnowana - bronił się Rutkowski.
Rutkowski NIEETYCZNY?
Na te słowa od razu zareagował Sokołowski. - Zabrakło etyki w pana działaniach - rzucił do detektywa i zarzucił mu także, że jego biuro nie ma licencji na prowadzenie działalności detektywistycznej.
- Nie ma licencji, została mi cofnięta, bo ratowałem ludzi. To policja jest nieudolna - kontratakował Rutkowski.
Gdy Rutkowski zaczął pokazywać papiery, które miały dowieść, że działa zgodnie z prawem Sokołowski spokojnie wyparował:
- Mieliśmy do czynienia z szopką medialną, teraz mamy do czynienia z szopką dokumentów - skomentował. Po chwili dodał: "Rodzina podziękuje panu, że emocjonalnie pan rozjechał ją walcem".
Oliwy do ognia dolała jeszcze Kolenda-Zalewska gdy wygarnęła Rutkowskiemu, że w całej tej sprawie zachowuje się jak bohater, a jej osobiście jest żal Katarzyny W. po tym jak z nią postąpił.
- Ja się nie kreuję na bohatera. Pani zachowanie jest impertyneckie. Proszę pojechać do Sosnowca i pomagać jej w więzieniu - atakował Kolendę-Zalewską Rutkowski.
Sokołowski stanął w obronie policjantów. Mówił, że czynności funkcjonariuszy doprowadziłby do tego samego finału, ale z poszanowaniem praw ludzi, etyki.
Na koniec Kolenda-Zaleska wbiła jeszcze ostatnią szpilę w Rutkowskiego. - Prywatny detektyw kojarzy mi się z dyskrecją, a pan jest zaprzeczeniem tej dyskrecji - powiedziała i podziękowała za rozmowę.
>>> ZOBACZ ostre starcie między Rutkowskim, Sokołowski i Kolendą-Zaleską