Piotr Duda wyznał Informacyjnej Agencji Radiowej, że protest jest przesądzony. 22 marca w Warszawie odbędzie się pierwsza akcja informacyjna a cztery dni później pikieta pod Kancelarią Premiera i Sejmem.
- Nasze protesty uderzą w rząd, a nie w społeczeństwo. Nie będziemy utrudniać Polakom życia, wręcz odwrotnie - Polacy przyjdą do nas - uważa Piotr Duda.
W poniedziałek Duda uzależniał podjęcie akcji protestacyjnej od wyników spotkania z premierem Donaldem Tuskiem. Premier jednak nie zareagował. - Widać ma ważniejsze rzeczy na głowie - skomentował szef "Solidarności".
Teraz Piotr Duda zapewnia, iż spotkanie podczas posiedzenia Komisji Trójstronnej będzie tylko formalnością. Związkowcy mieli nadzieję, że premier zareaguje już po zapowiedziach pikiet.
Przewodniczący "Solidarności" wierzy, że w dniach 28-30 marca wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie reformy emerytalnej zostanie przyjęty.
Duda nie chciał ujawnić szczegółów akcji, ponieważ "druga strona nie śpi". Powiedział, że uważa koncepcję za bardzo dobrą. - Tą koncepcją chcę się podzielić z koleżankami i kolegami z OPZZ i Forum Związków Zawodowych. Szukaliśmy długo takiej koncepcji, która faktycznie uderzy tylko w rządzących, a nie w społeczeństwo.
Związek zebrał ok. 1,5 mln podpisów pod wnioskiem o referendum ws. podniesienia wieku emerytalnego, a podpisy zbiera jeszcze SLD i OPZZ. Według Dudy inicjatywę może poprzeć ponad 2 mln Polaków.
Swoje zdanie wyraził również Prof. Leszek Balcerowicz. Polityk sądzi, że propozycje rządu w sprawie zmian w systemie emerytalnym są zbyt łagodne. W wywiadzie dla RMF FM nie zostawił też suchej nitki na związkowcach, których zapowiedzi protestów przeciw reformie nazwał "warcholstwem".
– To są ci związkowcy, którzy wywalczyli prawie kilofami przywileje dla górników i ja myślę, że przyzwoitość by wymagała, żeby oni nie byli tacy aktywni - powiedział.