Strajk włoski trwa w tych sieciach sklepów, w których działają związki zawodowe: w Biedronce, Bomi, Carrefourze, Makro, Praktikerze czy Realu. Polega on na tym, że pracownicy bardzo skrupulatnie, a tym samym powoli wypełniają swoje obowiązki. Na przykład kasjerki zamiast jak najszybciej skanować wykładane przez klientów towary, będzie dokładnie oglądać każdy produkt albo informować klienta o jego składzie.
Przeczytaj koniecznie: Związkowcy z "Solidarności" wystartują w wyborach samorządowych. Z list PiS?
Obrońcy praw pracowniczych przystępują do strajku przede wszystkim z postulatem godnej pracy za godne, wyższe od dotychczasowych płace. Chcą również wprowadzenia wolnych niedziel czy przyjmowania nowych pracowników, by odciążyć już zatrudnionych. W ostatnich latach szefowie super- i hipermarketów zwolnili dużą część pracowników. Tym samym ci, którzy pozostali, mają więcej cięższych obowiązków.
Związkowcom nie podoba się ponadto rosnący odsetek zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych, które nie dają pracownikom przywilejów gwarantowanych w przypadku etatu. Dzisiejszy strajk to również apel do społeczeństwa o dostrzeżenie trudnej sytuacji harujących w wielkich sklepach, zwłaszcza kobiet.
Patrz też: Andrzej Celiński: Solidarność to dziś normalny związek zawodowy
Strajk włoski w hipermarketach. Postoisz w kolejkach do kas
Dziś Światowy Dzień Godnej Pracy. Z tej okazji pracownicy wielkich sieci supermarketów zrzeszeni w związkach zawodowych w całej Polsce rozpoczęli jednodniowy strajk włoski. Swoje obowiązki wykonują bardzo dokładnie, a tym samym powoli. Związkowcy sprzeciwiają się wykorzystywaniu pracowników. Domagają się wyższych płac, stałych umów o pracę w pełnym wymiarze czasu, a także wolnych niedziel.