Z sondażu przeprowadzonego przez pracownię GfK Polonia wynika, na zlecenie „Rzeczpospolitej”, jasno wynika, że politycy startujący pod szyldem partii w wielu miastach zostają daleko w tyle.
Tak jest na przykład we Wrocławiu. Na Rafała Dutkiewicza, obecnego prezydenta miasta chce zagłosować 70 procent badanych. To daje mu przytłaczającą przewagę i urząd już po pierwszej turze głosowania. A przecież Dutkiewicz jest kandydatem niezależnym, na jego plakatach wyborczych nie pojawi się logo żadnej partii.
Przeczytaj koniecznie: Kiedy odbędą się wybory samorządowe: Pierwsza tura 21 listopada, II tura 5 grudnia
Podobnie sytuacja wygląda w Zabrzu. Prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik, która wystartuje jako kandydatka niezależna, uzyskała w sondażu poparcie na poziomie 53 procent , podczas gdy kandydat Platformy Obywatelskiej Mirosław Sekuła - tylko 16 procent.
Obecni włodarze miast prowadzą też w Katowicach, Krakowie, Sopocie czy Szczecinie. W tych przypadkach najprawdopodobniej dojdzie do drugiej tury, ale to paradoksalnie tylko zwiększa szanse na utrzymanie władzy przez obecnych prezydentów.
Dlaczego tak się dzieje? „Rzeczpospolita” powołując się opinie politologów zauważa, że w wyborach samorządowych partyjne szyldy niewiele znaczą. Lokalne społeczności mniej zwracają uwagę na partyjny szyld, bardziej na konkretne nazwiska miejscowych liderów.
Patrz też: SLD wystawi do wyborów wdowę po Jerzym Szmajdzińskim