Zasugerowaliśmy premierowi, żeby przeniósł stolicę do rodzinnego miasta. Powód? Oszczędności - Tusk średni co cztery dni lata z domu do pracy w Warszawie. Taniej będzie zostać na miejscu. Tym bardziej że sopocianie na nasz pomysł zareagowali entuzjastycznie.
- Premier wie, że może na nas liczyć. Jesteśmy lepszym miastem od Warszawy. U nas jest czysto, nie ma korków i takiego tłoku jak w obecnej stolicy - zachwalają swoje miasto. Na przeniesieniu stolicy do Sopotu najbardziej skorzystałby premier. Kancelarię mógłby otworzyć w Grand Hotelu, a po pracy zamiast tłuc się na lotnisko, mógłby przebrać się w dres i potruchtać ulubionymi nadmorskimi alejkami do domu.
Jerzy Mikołajczyk (69 l.), kierowca:
- W Sopocie nie ma korków, więc politycy nie traciliby czasu, siedząc w samochodach. Tu wszędzie jest blisko. Wystarczyłoby pięć minut jazdy albo spaceru z domu i Donald Tusk byłby w pracy.
Ryszard Zdyń (70 l.), spacerowicz:
- W Sopocie jest świeże powietrze, a w Warszawie tego brakuje. Politykom po relaksacyjnej kąpieli w Bałtyku i spacerze po molo byłoby łatwiej podejmować dobre decyzje, bo w Warszawie się duszą.
Tamara Kalecińska (52 l.), sprzedawczyni w księgarni:
- Sopot jest lepszy od Warszawy we wszystkim. Na przenosinach skorzystałby najbardziej sam premier Donald Tusk, który miałby z domu dziesięć minut do pracy i zaoszczędziłby na lataniu samolotami. Częściej widywałby też rodzinę.
Mariola Wysocka (30 l.), właścicielka restauracji:
- Warszawa jest - co trzeba niestety przyznać - bardzo brudnym miastem. Za to u nas w Sopocie jest o wiele czyściej i dzięki temu przyjemniej. Zamiana stolicy na Sopot wyszłaby wszystkim politykom na dobre.