Kryminalni z Sosnowca wrócili na ulicę Legionów i starają się odtworzyć wydarzenia z wtorkowego wieczoru. 22-letnia matka zaginionego niemowlęcia twierdzi, że została napadnięta i ogłuszona gdy prowadziła wózek z córeczką. Radio RMF FM podaje, że policjanci wraz z matką przechodzili trasę od jej domu do domu dziadków małej Magdy
Pani Katarzyna miała się tam spotkać z mężem. W pobliżu domu swoich rodziców przy ul. Legionów straciła przytomność. Z relacji kobiety wynika, że została zaatakowana od tyłu, a kiedy ocknęła się, w wózku nie było jej córeczki. Niczego więcej nie pamięta.
Ojciec porwanej dziewczynki zapewnił w tvn24, że rodzina nie miała żadnych wrogów, ani długów i nie ma żadnych przypuszczeń, kto to mógł zrobić. W poszukiwaniach 6-miesięcznego dziecka biorą udział także znajomi rodziców. Z kolei zrozpaczona babcia Magdy wspomina, że wnuczka urodziła się jako wcześniak z zatrzymaną akcją serca.
- Długo leżała na oddziale intensywnej terapii, walczyła o życie. Synowa miała ciążę zagrożoną. Cały czas to biedne dziecko z problamami. Jeszcze w poniedziałek syn dzwonił, że jej pierwszy ząbek wyszedł - powiedziała w rozmowie z reporterami TTV.
SOSNOWIEC: Porwanie półrocznej MAGDY - NOWE FAKTY. Ojciec dziecka: Nie mieliśmy WROGÓW, ani DŁUGÓW
Policja z Sosnowca wciąż szuka 6-miesięcznej Magdy porwanej z wózka, który prowadziła matka na ul. Legionów. Na miejscu gdzie doszło do tragedii została przeprowadzona wizja lokalna. Mama dziewczynki, 22-letnia Katarzyna stara się przypomnieć sobie co się stało po tym jak ktoś ją zaatakował i straciła przytomność. Ojciec półrocznej Magdy wyznaje, że rodzina nie miała długów ani wrogów.