Sowieci mieli przecież uderzyć na Warszawę...

2009-08-01 7:00

Wybitny brytyjski historyk, znawca dziejów Polski, profesor Norman Davies, specjalnie dla "Super Expressu".

"Super Express": - W okupowanej Europie były trzy stolice - Warszawa, Paryż, Praga - które podjęły próbę wyzwolenia metodą walki zbrojnej przez siły podziemia. Jak można porównać te trzy próby?

Norman Davies: - Warszawa i Paryż powstały w 1944 roku. Amerykanie co prawda nie zamierzali wyzwalać Paryża, ale powstańcy zmusili Eisenhowera do przekazania pomocy. Praga wystąpiła w 1945 roku. Wszystkie te zrywy miały ten sam cel - przejęcie władzy nad miastami, w tym przypadku stolicami w momencie, gdy wynik wojny nie był jeszcze przesądzony, i rozstrzygnięcie jej na swoją korzyść. Powstanie narodu, a szczególnie armii podziemnych jest naturalnym zjawiskiem w sytuacji, kiedy długa, okrutna okupacja narzucona przez inny kraj zbliża się ku końcowi. W przypadku Warszawy armia sowiecka przygotowywała się do zajęcia miasta 8 sierpnia. Stalin jednak, prawdopodobnie z racji strategicznych, nie przyjął planu swoich marszałków i skierował rezerwy na front rumuński. Z kolei Niemcy woleli poddać się Amerykanom i Brytyjczykom, a nie Sowietom.

- Niemcy chcieli ukarać Warszawę i dać Europie przykład, jak będzie pacyfikowany każdy przejaw buntu. Dlaczego zdecydowali się na wykrwawianie własnych żołnierzy, na związanie dużej części własnych sił, na 63 dni walki, która pokazała Europie, że opór jest możliwy?

- Warszawa, leżąca na linii Moskwa - Berlin, od końca lipca 1944 r. znajdowała się przy głównym froncie walk niemiecko-sowieckich. Niemcy nie mogli pozwolić na to, że ich linia obrony w tym miejscu zostanie złamana, co otworzy Armii Czerwonej prostą drogę na Berlin. Dlatego też z ich punktu widzenia Powstanie Warszawskie musiało być stłumione. Paryż, usytuowany dużo dalej od niemieckiej stolicy, nie miał podobnego znaczenia strategicznego. Niemcy mieli jednak problem. Wehrmacht, walcząc na froncie, nie miał takich sił, aby skierować swoje dywizje do pacyfikowania Powstania. Zostawili Warszawę SS, które przez długie tygodnie musiało brać na siebie ciężar walk w Warszawie.

- Powstanie Warszawskie to nie tylko 63 dni walki, ale też 63 dni cierpienia ludności cywilnej. Które jednostki niemieckie były najbrutalniejsze?

- Nie wolno patrzeć na Powstanie jako wyłącznie na starcie polsko-niemieckie. Sytuacja była dużo bardziej skomplikowana. Dla III Rzeszy walczyły jednostki różnych narodowości. Najbrutalniejszą formacją wśród nich bez wątpienia była tzw. Brygada RONA Bronisława Kamińskiego, czyli Rosyjska Narodowa Armia Wyzwoleńcza, stworzona przeważnie z jeńców Rosjan (a nie Ukraińców, jak często błędnie się przyjmuje). Sam Erich von dem Bach-Żelewski, głównodowodzący oddziałów niemieckich w Warszawie, uważał, że bezsensowne, bestialskie ataki Kamińskiego na ludność cywilną Warszawy były szkodliwe dla celów niemieckiego sztabu. I Kamiński został zgładzony przez SS "za brak dyscypliny". Trzy dywizje Węgrów zostały wycofane z okolic Warszawy, bo sztab SS podejrzewał, że sympatyzowali oni z powstańcami. Nawet oficerowie zawodowych jednostek niemieckich wyrażali pogardę dla praktyk SS. Ale byli oni bezsilni, dopóki za wszystkim stał Hitler. Proszę pamiętać, że 20 lipca, a więc tuż przed Powstaniem, w Kętrzynie miał miejsce zamach na Hitlera. Poza tym polski rząd starał się ochronić stolicę przed miażdżącą batalią frontową, podobną do tej, która zniszczyła niewiele wcześniej Mińsk Białoruski. Liczono na to, że wierny sojusznik aliantów przyspieszy swoje zwycięstwo pod Warszawą, a delikatne stosunki z Moskwą Waszyngton i Londyn rozstrzygną po wygranej.

- Gdyby Niemcy podjęli racjonalną decyzję i trzeciego, czwartego albo piątego dnia Powstania wycofali się z miasta, jak długo, pana zdaniem, Polacy cieszyliby się wolnością? Czy doszłoby do tego, co miało miejsce w Budapeszcie w 1956 roku?

- Ze względu na sytuację na froncie, gdzie na wschód od Warszawy odbywała się ogromna bitwa pancerna, decyzja o wycofaniu sił niemieckich z miasta byłaby samobójcza. Sztab niemiecki przewidywał, że niebawem dojdzie w Warszawie do walki frontowej i przygotował się do zmiany miasta w twierdzę. Nikt nie spodziewał się, że Stalin zrezygnuje z ofensywy na tym odcinku frontu. Nikt nie przewidział również, że Armia Krajowa jest zdolna przedłużać walki tydzień po tygodniu. Stalin, podobnie zresztą jak inni światowi przywódcy, nie mógł tego zrozumieć. Mając dużo czasu, wolał zostawić Warszawę na pastwę losu. Dla Polaków był to wyrok, ale z punktu widzenia Moskwy krok wyglądał dość racjonalnie. Proszę pamiętać, że komendant główny AK Tadeusz Bór-Komorowski nie przewidział tak długiego "okresu wolności". 31 lipca, w przeddzień Powstania, powiedział żonie, że po tygodniu prawdopodobnie znajdzie się w więzieniu NKWD. Nie on zresztą zadecydował o Powstaniu (decyzję podjął w Londynie Rząd RP). On jako żołnierz zamierzał tylko spełnić swój obowiązek.

Norman Davies

Profesor historii, autor m.in. książek "Powstanie ‘44", "Boże Igrzysko. Historia Polski"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki