Słowo i Tusk

2009-07-14 4:00

Ludzie nie liczą się już ze słowami. Są nieważne - kombinował szwagier. - Ale co może być ważniejsze, skoro nawet Ewangelia św. Jana zaczyna się zdaniem: "Na początku było słowo". Ale zostawmy ewangelię i Jana...

Więc co zamiast słów i ich wagi? Dobre samopoczucie. Moich dwóch bohaterów. Pierwszy z nich to Sławomir Siwek. Kiedy wczoraj KRS uznał za nieważną uchwałę rady nadzorczej mianującą go p.o. prezesa TVP, skomentował rzecz słowami: "Gratuluję sojuszu PO z LPR". Siwek nie pamięta, że wiceprezesem TVP został dzięki sojuszowi PiS z LPR. Krótką ma pamięć, ale dobre samopoczucie.

Podobny stosunek do słowa ma Paweł Graś, rzecznik rządu. Już nawet jego najwyżsi rangą koledzy z rządu i partii radzą, by sprawę mieszkania za darmo u Niemca "jednak załatwił". To łagodna wersja wicepremiera Grzegorza Schetyny. Otwarcie skrytykowała Grasia wiceprzewodnicząca PO Hanna Gronkiewicz-Waltz, twierdząc, że z punktu widzenia prawa cywilnego i skarbowego ma z tego dochód... więc powinien rzecz finansowo uregulować.

Ale Graś też wyznaje pogląd, że słowa są nieważne. Nawet te najwyższych w partii szych. Nadal ma dobre samopoczucie. Bo broni go premier. Bo na początku jest Tusk.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki