To był jego 9. skok w życiu. Hubert M. starał się dopiero o licencję spadochroniarza. Skakaniem interesował się od roku. Pochodził spod Poznania. Teoretyczny egzamin na skoczka zdał w Pile. Na praktyczne szkolenie przyjeżdżał do Inowrocławia...
W sobotę wsiadł do samolotu z trzema kolegami. Kiedy maszyna wzniosła się na wysokość 1000 metrów, wyskoczyli jeden po drugim. Trzech mężczyzn wylądowało bezpiecznie. Hubertowi jednak nie otworzył się spadochron. Spadał jak kamień, z potworną prędkością 60 metrów na sekundę. W końcu runął na prywatną posesję w miejscowości Jacewo. Tuż obok szkolnego boiska...
Zobacz także: Znany skoczek nie żyje - nie otworzył mu się spadochron WIDEO
Koledzy skoczka i jego najbliżsi są w szoku.
- Skaczemy co weekend... Nie wiem, co się stało. Dzisiaj spadochrony to bardzo bezpieczne urządzenia. Do takich wypadków dochodzi bardzo rzadko - mówi Jarosław Rogowski, dyrektor aeroklubu kujawskiego z Inowrocławia.
Dlaczego nie otworzył się spadochron Huberta?
- To dopiero ustalą śledczy. O zdarzeniu została także powiadomiona Państwowa Komisja ds. Badania Wypadków Lotniczych w Warszawie - mówi aspirant Przemysław Słomski z policji w Bydgoszczy.