Mieszkańcy kilkutysięcznej Przytocznej szykowali się na powitanie Nowego Roku, kiedy nagle w centrum miasteczka w niebo wystrzeliła kilkumetrowa łuna. Z przerażeniem spostrzegli, że płonie budowana przez nich z mozołem, ukochana przez dzieci noworoczna szopka. Przybyli na miejsce strażacy nie mieli szans, żeby uratować stajenkę. Zbudowana z drewna, wymoszczona sianem budowla spłonęła w ciągu kilku minut. A wraz z nią naturalnej wielkości postaci Jezusa, Maryi, Józefa i pastuszków. Kiedy okazało się, że szopkę ktoś podpalił, ludzie nie kryli oburzenia. - To się naprawdę w głowie nie mieści, żeby spalić miejsce tak bliskie każdemu katolikowi - denerwował się pan Władysław (72 l.).
Kryminalni z komendy w Międzyrzeczu dwoili się i troili, żeby dopaść sprawcę tego barbarzyńskiego czynu. Po kilku dniach zatrzymali Piotra K. (17 l.). Chłopak nawet nie potrafił wyjaśnić, dlaczego podniósł rękę na szopkę. - Odpowie za podpalenie i znieważenie uczuć religijnych. Grozi mu do pięciu lat więzienia - mówi Marcin Maludy z lubuskiej policji.