Nieszczęśnik przez dwa miesiące walczył o życie w szpitalu, niestety cały poparzony umarł w potwornych męczarniach. Najgorsze jest to, że winna jego śmierci żona była na tyle bezczelna, że przyszła na jego pogrzeb i wylewała łzy nad jego grobem.
Wiesław A. był szanowanym i bardzo lubianym kupcem. Mężczyzna handlował odzieżą w Nowym Sączu. Wszyscy wiedzieli, że ma w domu problemy. Że żona nieraz urządzała mu karczemne awantury. Ale takiego dramatu nikt nie mógł przewidzieć...
Dwa miesiące temu Elżbieta A. weszła do pokoju, w którym siedział jej mąż, i niespodziewającego się zagrożenia mężczyznę oblała spirytusem, a potem podpaliła. Pan Wiesław cudem dowlókł się do łazienki i ugasił ogień. Zdołał jeszcze wezwać pomoc i natychmiast został przewieziony najpierw do szpitala w Nowym Sączu, potem do Siemianowic Śląskich. Niestety, mimo wysiłków lekarzy mężczyzny nie udało się uratować.
Elżbieta A. tuż po tym, jak podpaliła męża, trafiła na miesiąc do szpitala psychiatrycznego. Ma co prawda policyjny dozór, ale dalej może cieszyć się wolnością, bo zdaniem biegłych jest niepoczytalna. Dzięki temu winna śmierci pana Wiesława małżonka mogła także przyjść na pogrzeb swojego męża! I nikt jej nawet nie zatrzymał. Morderczyni ze zbolałą miną wylewała łzy nad grobem zabitego. A wstrząśnięta rodzina przyglądała się temu bezradnie.