Specjaliści z USA zbadali sprzęt nawigacyjny z tupolewa. Analizy są już w Polsce

2010-05-12 11:53

Zamontowany na pokładzie prezydenckiego samolotu system ostrzegający przed zderzeniem z ziemią TAWS był sprawny i działał bez zarzutów. Tak stwierdzili amerykańscy eksperci, którzy badali urządzenie. Dokument ze wstępną analizą trafił już do Polski. Dostał go Edmund Klich, polski obserwator w komisji badającej przyczyny katastrofy.

O tym co dokładnie Amerykanie zapisali w raporcie po badaniu sprzętu nawigacyjnego nikt oprócz Klicha nie wie. Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, który czuwa nad przebiegiem rosyjskiego śledztwa z ujawnieniem bardziej szczegółowych informacji czeka do momentu aż otrzyma pełną dokumentację.


Specjaliści z Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu analizą stanu dwóch urządzeń i zarejestrowanych na nich zapisów zajęli się na początku mają. Badali przyrząd ostrzegający o zbliżaniu się do ziemi (terrain awareness and warning system - TAWS) oraz urządzenie nawigacji satelitarnej GNSS. Na razie przekazali stronie polskiej tylko raport o TAWS.

Za ocean polecieli wtedy właśnie Edmund Klich oraz przedstawiciel Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK). W USA towarzyszył im specjalista z amerykańskiego Krajowego Zarządu Bezpieczeństwa Transportu (NTSB), agencji federalnej badającej m.in. przyczyny katastrof lotniczych.

Rzecznik NTSB Ted Lopatkiewicz mówił, że celem wizyty u producenta urządzeń jest odzyskanie z nich wszelkich danych, które mogły przetrwać katastrofę i ewentualnie mogą rzucić światło na jej przyczyny.

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki