Spokojnie, nic się nie zmieni

2008-11-05 4:00

Czy amerykańskie wybory prezydenckie zmienią oblicze świata i rozpoczną całkowicie nowy rozdział w historii? Dla mnie po wyborach nic się nie zmieni.

Po pierwsze: nie ma dla mnie wielkiego znaczenia, czy 44. prezydentem USA będzie demokrata, czy też republikanin, bo wyzwania współczesnego świata wymagają nie deklaracji politycznych, a zdrowego rozsądku. No bo kto przy zdrowych zmysłach wycofa w trybie "jak najszybszym" amerykańskie wojska z Iraku? I to w dodatku w dobie szalejącego w Stanach kryzysu finansowego? Nikt. Ani Obama (choć tak zapowiada), ani McCain.

Po drugie: nie jest dla mnie aż tak istotne, czy prezydentem USA będzie człowiek o białym czy ciemnym kolorze skóry. Przecież ciemnoskórzy Amerykanie już sprawują najwyższe funkcje w administracji USA. Collin Powell (były sekretarz stanu) i Condoleezza Rice (obecna sekretarz stanu) dostali swoje stanowiska od odchodzącego George'a W. Busha.

Po trzecie: dla mnie po amerykańskich wyborach będzie po staremu również z tej przyczyny, że niezależnie od tego, kto wygra, nam, Polakom, i tak nie zniesie się wiz. Przynajmniej dopóki ambasada USA będzie odrzucać ponad 10 procent naszych wniosków wizowych. Czyli tam niby wybory, a na Wschodzie bez zmian...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki