Pikieta zaczęła się tuż przed północą. Na Mokotowie w tym roku zebrali się tylko przeciwnicy Jaruzelskiego, nie było - jak w poprzednich latach - zwolenników generała. Obyło się więc bez starć i zamieszek.
Zgromadzeni odśpiewali polski hymn. Potem odczytano nazwiska osób zabitych w stanie wojennym. Po każdym powtarzając: "Zginął za wolną Polskę". W intencji ofiar stanu wojennego odmówiono też modlitwę.
Pikietujący rozstawili przed domem generała namiot ze sprzętem nagłaśniającym. Przez kilkadziesiąt minut odtwarzane były pieśni patriotyczne. Ogrzać można było się przy koksowniku i ciepłej herbacie.
Posesję Wojciecha Jaruzelskiego od manifestujących oddzielały policyjne barierki. 89-letni generał w środę wieczorem trafił nagle do szpitala. Dostał krwotoku, a przez przyjmowane leki na rozrzedzenie krwi, ciężko było go zatamować. Jego córka, Monika Jaruzelska poinformował, że nie ma bezpośredniego zagrożenia życia jej ojca.