Po zaledwie 75 minutach meczu Ligi Mistrzów z Panathinaikosem siatkarze Skry jak niepyszni opuszczali parkiet z wynikiem 0:3 na koncie. Z taką grą mistrz Polski nie zawojuje Europy. Tymczasem Skra celuje w pierwszą czwórkę Ligi Mistrzów i każdy inny wynik będzie odebrany jako porażka.
- Spokojnie, apetyt na to ma co najmniej osiem doskonałych zespołów - komentuje trener Skry - Daniel Castellani (46 l.). - Niech o naszym udziale w finale Ligi Mistrzów piszą dziennikarze, my mamy się skupić na poprawianiu błędów, a nie myśleć 5 miesięcy naprzód.
Argentyńczyk wie, co go czeka na treningach. - Praca nad poprawą zagrywki i lepszym odbiorem - wylicza elementy, które zawiodły w Atenach. - Na tym poziomie każdy błąd jest szczególnie kosztowny. Dostaliśmy dobrą lekcję, bo zabrakło nam agresji w grze. Graliśmy może na 60 procent możliwości.
Na szczęście są i pozytywy. Dobrze wypadł Stephane Antiga, a Mariusz Wlazły powoli przyzwyczaja się do niedawno otrzymanych z Hiszpanii wkładek do butów.
- Na początku narzekał, że nie były zbyt wygodne, ale ostatnio czuje się w nich coraz lepiej - zapewnia Castellani.
Kolejny mecz LM Skra rozegra 12 grudnia u siebie z Vojvodiną Nowy Sad.