Jak podaje (5 grudnia) „Dziennik Zachodni” lider grupy miał oszukać skarb państwa wyłudzając 25 mln zł tytułem fikcyjnego zaniżania podatku VAT. Prokuratorzy oskarżyli go także o tzw. pranie brudnych pieniędzy - ok. 134 mln zł, popełnienie innych przestępstw karnych skarbowych oraz nielegalne posiadanie broni palnej. Sebastian M. uważa, że jest niewinny. Biznesmen kręcił tzw. karuzelą podatkową wykazując, że kupował towary opodatkowane zerową stawką VAT. Towary był fikcyjne, firmy od których je kupował również, a tzw. wewnątrzwspólnotowa dostawa towarów istniała tylko na papierze. W śledztwie ustalono, że w latach 2012-2014 na terenie Polski, Czech i Wielkiej Brytanii Sebastian M. kierował grupą przestępczą.
Biznesmen czekać będzie na rozprawę sądową w areszcie. Jemu i pozostałym członkom grupy grozi kara więzienia do 15 lat. Na poczet przyszłych grzywien, bez których raczej nie obejdzie się, zabezpieczono nieruchomości i gotówkę o sumarycznej wartości ok. 2 mln zł. Sebastian M. miał już styczność z wymiarem sprawiedliwości, w Wielkiej Brytanii. W 2016 r. – jak podaje „Dziennik Zachodni” – nie udał mu się napad z bronią i za to brytyjski sąd wymierzył mu karę 6 lat i 3 miesięcy więzienia, szybko jednak został warunkowo zwolniony. Jako, że nie zamierzał wypełniać postanowień złagodzenia kary i zniknął z oczu brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości i policji, to wydano za nim europejski nakaz aresztowania. W marcu tego roku zatrzymano go na warszawskim lotnisku.