Był 10 stycznia 2008 r. Anna M. wychodziła do pracy w restauracji w Kobyłce (woj. mazowieckie). Nagle drogę zajechał jej żółty van, z którego wyskoczyli zamaskowani mężczyźni. Padły strzały. Anna M. zmarła godzinę później w szpitalu w Wołominie. Z pleców i głowy blondynki wyciągnięto cztery kule z broni kaliber 4,52. Nie ma wątpliwości, że jej śmierć to wynik gangsterskich porachunków.
– To była niewinna kobieta, matka moich dzieci! Nie miała pojęcia o tym, jak żyję i z kim pracuję. A ci bandyci zamiast mnie zabili ją. Zginęła za moje grzechy – mówi w szczerej rozmowie z „Super Expressem” Krzysztof M.
ZOBACZ: Mafia szantażowała Cezarego Pazurę [wideo]
Nie było go na pogrzebie żony, bo w 2006 r. trafił za kraty. Miał odpowiedzieć za napady, rabunki i współudział w pozbyciu się się Łukasza W. ps. Dzik, który podpadł bossowi. „Bajbus” też miał być odstrzelony, bo do kolegów doszły słuchy, że siedząc w więzieniu, zaczął sypać. Zabicie czekającej na wolności żony miało być dla niego ostrzeżeniem i raz na zawsze zamknąć mu usta. Efekt był jednak odwrotny. „Bajbus” postanowił całkowicie przerwać zmowę milczenia i zeznawał w sprawie wielu gangsterów.
– Zrozumiałem, że nie są warci, żeby za nich siedzieć – wyznaje.
ZOBACZ: Przełom w śledztwie! Iwona Wieczorek nie żyje? Tak twierdzi gangster
Mafia, chcąc się zemścić, dwukrotnie podpaliła mu dom i straszyła rodzinę. W międzyczasie mimo silnych dowodów umorzono także śledztwo w sprawie śmierci jego żony. Kiedy „Bajbus” opuścił więzienne mury, postanowił walczyć o sprawiedliwość. Zależy mu na wyjaśnieniu sprawy i ukaraniu winnych tej zbrodni.
– Uważam, że zeznania świadków pozwalają na postawienie przed sądem osób odpowiedzialnych za zabójstwo żony – twierdzi. – Dlatego dopóki będę żył, będę walczył – zapewnia były gangster.
Krzysztof M. złożył do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie wniosek o wznowienie śledztwa. Odpowiedź już przyszła. Dochodzenia nie będzie.