Ta tragedia wydarzyła się3 listopada 2016 r. w Katowicach (woj. śląskie). Prokuratura gromadziła materiały w śledztwie bardzo długo. Wreszcie sporządzona akt oskarżenia. Stało się tak dzięki opinii z krakowskiego Instytutu Senha, przełomowej dla całej sprawy.
Aleksander S., syn znanego dealera bmw, miał dziś usłyszeć akt oskarżenia przed Sądem Rejonowym Katowice-Wschód. Jednak do pierwszej rozprawy nie doszło. Obrońca młodego kierowcy wniósł o postępowanie ugodowe, na które muszą zgodzić się wszyscy poszkodowani, a ponieważ jednej z poszkodowanych nie było na sali, zatem proces odroczono.
Na sali obecny był Marian Bywalec (69 l.). Wspomnienie tragicznego wypadku do dziś go przeraża. Stracił ukochaną żonę i wnuczkę. Jednak zdecydował się na podpisanie ugody z Aleksandrem S. - Wybaczyłem mu, jednak wcześniej usłyszał ode mnie, że uważam go za mordercę. Zdecydowałem się na ugodę po długich rozmowach z nim i jego rodziną. Życia żonie i wnuczce nie wrócimy, a mnie jest też żal trochę tego chłopaka. On się ukorzył, przepraszał i płakał. Nie chciałem go mieć na sumieniu. Pamiętam też, że oni przyszli do mnie, żeby negocjować, dopiero, gdy prokurator otrzymał opinie biegłych, która jednoznacznie wskazuje na tego chłopaka jako winnego wypadku – mówił Super Expressowi Marian Bywalec.
Podjęcie mediacji nie oznacza, że proces się nie odbędzie. Jest jednak dla Aleksandra S. szansą na niższy wymiar kary w przypadku skazania. On sam chce się dobrowolnie poddać karze. Z większością bliskich zmarłych podpisał ugody. - Wybaczyłem mu, ale karę powinien ponieść. Jest młody. Może go to czegoś nauczy – mówi pan Marian.