Florian M. był jednym z pacjentów oskarżonego o korupcję byłego ordynatora kardiochirurgii w szpitalu MSWiA Mirosława G. W 2006 roku kardiochirurg wszczepił mu zastawkę. Po operacji w jamie serca chorego zostawiono gazik. Wyjęto go tydzień później, ale Florian M. zmarł.
Teraz - jak donosi "Rzeczpospolita" - rodzina zmarłego domaga się od szpitala 250 tys. zł odszkodowania.
- Nie ulega wątpliwości, że dr G. zostawił rolgazę w jamie serca i bagatelizował wątpliwości instrumentariuszki, która zwracała na to uwagę. Zwlekał z badaniami, które mogłyby to zweryfikować - mówi "Rzeczpospolitej" pełnomocnik synów Floriana M., mec. Rafał Rogalski. Powołuje się przy tym na opinię zmarłego prof. Zbigniewa Religi, który stwierdził, że "bezpośrednią przyczyną śmierci było pozostawienie gazika w lewej komorze".
Co ciekawe, prokuratura uznała, że Mirosław G. nie naraził zdrowia swojego pacjenta, pozostawiając mu gazik w sercu. Podobnego zdania był niemiecki biegły prof. Roland Hetzer, jednak przyznał on, że był to błąd w sztuce lekarskiej.