- Minął rok tej sprawy. Jeździmy wszyscy. Wszyscy widzimy, co się dzieje. Tylu świadków przesłuchanych, a w tej sprawie nie ma jakichkolwiek ruchów do przodu. Oskarżony sobie siedzi, nic nie mówi, a on wszystko przecież wie, a ja nic nie wiem jako pokrzywdzony i najbardziej zainteresowany w tej sprawie. Ewy nie ma już tyle czasu, trauma jest cały czas, a my tak naprawdę nie wiemy, co się wydarzyło - powiedział Radiu Poznań Andrzej Tylman.
23 stycznia przed Sądem Okręgowym w Poznaniu swoje zeznania składają świadkowie, znajomi z pracy Ewy Tylman oraz pracownik biura Krzysztofa Rutkowskiego, który miał przebadać Adama Z. wariografem.
Przypomnijmy: Ewa Tylman zaginęła w okolicy mostu świętego Rocha, w nocy z 22 na 23 listopada. Mimo wielu działań ze strony policji, biura Krzysztofa Rutkowskiego oraz Grupy Specjalnej Płetwonurków RP, jej ciało udało się odnaleźć dopiero po 8 miesiącach. Przypadkowo odkrył je przechodzień, który wybrał się na spacer około 10 km od Poznania, w Czerwonaku. Ze względu na znaczy rozkład ciała, biegłym nie udało się ustalić przyczyny zgonu Ewy Tylman. Proces w sprawie jej śmierci ruszył 3 stycznia w 2017 roku - na ławie oskarżonych zasiadł Adam Z., który usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Jednak po marcowej rozprawie, sąd zdecydował, że mężczyzna może oczekiwać na wyrok na wolności; co istotne, sąd poinformował, że bierze pod uwagę uwagę zmianę kwalifikacji prawnej czynu z zabójstwa na nieudzielnie pomocy. Grożą za to trzy lata więzienia.
Czytaj: Ojciec Ewy Tylman w 2 rocznicę śmierci córki: Najgorzej jest na cmentarzu