Policja zatrzymała mężczyznę, który odprowadzał Ewę po imprezie pracowniczej. Kamery zarejestrowały, jak Ewa i jej kolega idą chwiejnym krokiem wzdłuż ulicy Mostowej. Adam Z. twierdził, że dziewczyna zmierzała na przystanek autobusowy, z którego chciała jechać autobusem nocnym do domu. W końcu zatrzymany wyznał, że razem z Ewą poszli nad brzeg Warty. 26-latka miała poślizgnąć się i wpaść do wody. Adam Z. widział tonącą Ewę, jednak przestraszył się i uciekł, nie powiadamiając nikogo o wypadku. Prokuratura potwierdza, że Adam Z. jest ostatnią osobą, która widziała zaginioną. Rzecznik zdementowała jednak informację jakoby znaleziono zwłoki Ewy. - W tej chwili wydział śledczy prowadzi czynności o różnym charakterze. Prowadzone są m.in. czynności z zatrzymanym mężczyzną. Mogę potwierdzić, że jest to osoba, która jako ostatnia miała kontakt z Ewą T. Dopiero po tych wszystkich czynnościach będziemy mogli powiedzieć więcej - kontunuuje Magdalena Mazur-Prus.
Prokuratura nie chce ujawnić, w jakim charakterze został zatrzymany kolega zaginionej dziewczyny, ani czy ma postawione zarzuty. - Dopiero po zakończeniu tych czynności będziemy mogli podać państwu nasze ustalenia, jeżeli oczywiście nie będą one szkodziły interesowi postępowania - wyjaśnia Mazur Prus.
Zatrzymanego mężczyznę poddano eksperymentowi procesowemu. - Ma on (eksperyment procesowy - red.) na celu odtworzenie przebiegu wypadków. (...) W chwili obecnej za wcześnie jest mówić, jakie są wyniki tego eksperymentu i jaki był cel tego eksperymentu - dlaczego zdecydowaliśmy się na jego przeprowadzenie - dodaje Mazur-Prus.
Tymczasem przesłuchiwane są kolejne osoby, które feralnej nocy razem z Ewą bawiły sie na imprezie. Prokuratura ujawniła również, że śledztwo prowadozne jest "w kierunku wzięcia zakładnika". - 31 listopada prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku wzięcia zakładnika w celu nakłonienia go do określonego działania. Przesłuchane w charakterze świadków zostały osoby, które brały udział w spotkaniu, na którym wcześniej była Ewa Tylman - mówi Magldalena Mazur-Prus.
Prokurator jest bardzo oszczędna w słowach. Przyznaje jednak, że przeprowadzony "eksperyment procesowy dostarczył bardzo wielu nowych, istotnych okoliczności". Treść ustaleń ekspreymentu nie może być jednak podana do wiadomości publicznej.
Zobacz: Ojciec Ewy Tylman NIE WIERZY w to, że jego córka nie żyje