Śmierć Igora Stachowiaka na komisariacie policji. 20 maja TVN24 opublikował wstrząsające nagranie z zatrzymania i "przesłuchania" na komisariacie we Wrocławiu. Widzimy na nim, jak 25-latek jest bestialsko traktowany przez policjantów: jest zawleczony do łazienki, tam musi zdejmować spodnie i jest rażony paralizatorem, mimo że ma kajdanki na rękach. Kilkadziesiąt minut później mężczyzna przestał oddychać. Reanimacja przeprowadzona przez policjatów niestety nie udała się - 25-latek zmarł. Po opublikowaniu reportażu ze stanowiskami pożegnali się: komendant wojewódzki policji we Wrocławiu, jego zastępca oraz komendant miejski we Wrocławiu. Ze stanowskiem pożegnał się również zastępca komendanta miejskiego we Wrocławiu.
11 września poznaliśmy opinię biegłych w sprawie śmierci Igora Stachowiaka. Zdaniem lekarzy, użycie paralizatora przez policjantów, nie przyczyniło się do zgonu 25-latka. Opinia biegłych nie oznacza jednak, że policjanci unikną odpowiedzialności - zaraz po ujawnieniu nagrania zostali oni zwolnieni ze służby, a jak dowiedział się TVN24, 12 września mają usłyszeć zarzuty - przekroczenia uprawnień funkcjonariusza publicznego. Grozi za to do trzech lat więzienia.
Czytaj: Śmierć Igora. Szokujące słowa policjanta: "Wyje... na niego całą baterię"
Zobacz także: Ojciec Igora Stachowiaka: Syn był bardzo mocno pobity