Co się dzieje z nastolatką, po której ślad zaginął ponad miesiąc temu? Została zamordowana, a sprawca zbrodni dokładnie ukrył zwłoki, a może uciekła z domu? Czy wpakowała się w poważne tarapaty i ktoś wciągnął ją w nielegalny biznes – narkotyki, seks za pieniądze?
Cała Polska żyje poszukiwaniami Iwony Wieczorek. Dziewczyna zniknęła 17 lipca kiedy nad ranem wracała z dyskoteki w Sopocie. Ostatni raz była widziana przy zejściu na plażę w Jelitkowie.
Policjanci przeczesują wydmy, lasy, ustronne miejsca gdzie mogło dojść do zabójstwa. Prokuratorzy dotarli już do niemal wszystkich osób, które mogły widzieć Iwoną i które nagrały feralnego dnia kamery monitoringu. Niestety przesłuchania żadnego ze świadków nie wniosły nic nowego do sprawy. Sprawdzają jednak każdy ślad, ciągle przesłuchują osoby zgłaszające się na bieżąco
Detektyw Krzysztof Rutkowski (50 l.), który włączył się w poszukiwania Iwony na prośbę jej mamy podejrzewa, że dziewczyna nie żyje. Rutkowski zdradził w „Super Expressie”, że według jego ustaleń tamtego ranka ktoś siłą wciągnął ją do samochodu. W Szwecji natrafił na ważny ślad, ale nie chce ujawnić o co chodzi.
Tymczasem śledczy na temat własnych ustaleń milczą jak zaklęci. Nie mówią wprost, którą wersję zaginięcia najbardziej biorą pod uwagę. Sprawdzają co najmniej pięć wątków
- Nie możemy podawać publicznie, jakie hipotezy śledcze w sprawie zaginięcia pani Iwony Wieczorek sprawdzamy. Mógłby to przeczytać sprawca i uprzedzić nasze działania. Rozumiem zainteresowanie opinii publicznej, ale dla poszukiwań będzie lepiej, jeśli zachowamy milczenie" – przekonywał w „Dzienniku Bałtyckim” prokurator Wojciech Szelągowski z gdańskiej Prokuratury Okręgowej.