- Przez detektywów z agencji Lampart przeżywam koszmar. Ludzie, którzy mnie znają i wiedzą, że jeździłem na śmieciarce, pytają o sprawę. Muszę ich przekonywać, że nie jestem mordercą - opowiada w rozmowie z "Faktem" kierowca ciężarówki, która pojawia się na nagraniu z dnia zaginięcia 19-latki. Detektywi biura detektywistycznego stwierdzili wówczas, że nowy materiał może rzucić nowe światło na tę zagadkową sprawę. Szybko okazało się jednak, że opublikowane wideo jest bardzo dobrze znane policji, a nowe "ustalenia" skomentowała również prokuratura.
- Szczegółowa analiza treści przekazanych materiałów wykazała, że jest ona powieleniem informacji, które znalazły się w analizie sporządzonej w 2015 roku przez policję. Analiza ta została uwzględniona jako jedna z wielu wersji śledczych w analizie wykonanej przez współpracujących przy sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek funkcjonariuszy KWP w Poznaniu - oświadczyła prokuratura.
- Zatrzymywaliśmy śmieciarkę i ładowaliśmy śmieci z pojemników. W tym czasie ona nas mijała. Potem jechaliśmy do kolejnych śmietników i mijaliśmy ją. Nawet na nas nie spojrzała. Była spokojna, na chwilę siadła nawet na ławeczce. Widzieliśmy też człowieka z ręcznikiem, ale nie wzbudzał on żadnych podejrzeń. Wszystko wyglądało normalnie, spokojnie. Nic nie wskazywało na to, że może stać się jej jakakolwiek krzywda - powiedział mężczyzna, który prowadził ciężarówkę. Jak dodał, był już przesłuchiwany przez prokuraturę i ma czyste sumienie.
Iwona Wieczorek zaginęła w lipcu w 2010 roku, po raz ostatni była widziana w Gdańsku. Do dziś nie są znane jej dalsze losy.