Jestem zdemolowany psychicznie - oświadczył wczoraj Durczok w wywiadzie dla Radia Tok FM. Nie ma się co dziwić. Tekst, który wczoraj opublikował tygodnik "Wprost", zawiera bardzo niewiele faktów, za to mnóstwo sugestii, które bez wątpienia mają skompromitować dziennikarza.
Złapali naczelnego "Faktów"
Zacznijmy od faktów: Kamil Durczok ponad miesiąc temu został wylegitymowany, jak wychodził z jednego z apartamentowców w Warszawie. We "Wprost" zostało to przedstawione jako ucieczka z mieszkania, w którym... miesiąc później policja znaleźć miała tajemniczy biały proszek! Ale o białym proszku w mieszkaniu wynajmowanym przez jakąś 29-latkę w artykule są raptem dwa zdania. Jest za to bardzo dokładny opis i ogromne zdjęcia innych przedmiotów znalezionych w mieszkaniu kobiety: akcesoriów erotycznych, płyt z filmami porno. Jest nawet opis treści jednego z nich. Co to ma wspólnego z Durczokiem? Autorzy tekstu twierdzą, że w mieszkaniu znaleziono także należące do niego przedmioty: m.in. listy, notatki dotyczące "Faktów" TVN czy krawaty.
"Wprost" nie tłumaczy, dlaczego policja została wezwana do białego proszku dopiero miesiąc po wizycie w nim Kamila Durczoka. Dziennikarze nie wyjaśniają też, skąd wiedzą, że przez blisko 4 tygodnie nic w mieszkaniu nie zostało np. podrzucone.
Sprawdź: Sławomir Jastrzębowski: Nie mogę się zgodzić na to, co WPROST robi z Durczokiem
- Prokuratura poprosiła o akta sprawy prowadzonej przez policję. Po zapoznaniu się z dokumentami zdecydujemy, czy wszczynać śledztwo - mówi "Super Expressowi" Przemysław Nowak z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Służby czy wielki biznes?
Komu zależało na zniszczeniu Durczoka? Teorii jest mnóstwo, od tajnych służb przez obce wywiady aż po atak na grupę medialną po to, by obniżyć jej wartość w trakcie transakcji sprzedaży. - Ten materiał nie zawiera żadnych dowodów, ale pseudoinformacja może działać mocniej niż prawda - ocenia znany psycholog Jacek Santorski. - Sugestiami i pomówieniami można nadszarpnąć karierę uczciwego człowieka, ale nie do końca można ją zniszczyć - dodaje.
Jak się okazuje, wczorajszy tekst "Wprost" ma być rzekomo kontynuacją ich tematu dotyczącego mobbingu i molestowania seksualnego w jednej z redakcji telewizyjnych w Polsce. TVN powołał nawet specjalną komisję, która ma zbadać, czy w ich stacji dochodziło do tego typu zachowań. - Nigdy nikogo nie molestowałem - mówił wczoraj w Tok FM Durczok. Żeby uniknąć podejrzeń o wywieranie wpływu na pracowników, poszedł na dwutygodniowy urlop. Wierzy jednak, że zostanie oczyszczony z wszelkich podejrzeń. - Mam nadzieję, że jeszcze poprowadzę "Fakty". "Wprost" zapowiada już kolejne publikacje "śledztwa dziennikarskiego", a Durczok zapowiedział, że jego prawnicy szykują pozwy...
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail