Jak podaje Dziennik Polski, wybuch kamienicy w Katowicach wcale nie musiał być przypadkowy. W budynku, w którym zginął Dariusz Kmiecik, jego żona Brygida Frosztęga-Kmiecik i ich dwuletni syn Remigiusz, mogło dojść do próby samobójczej.
Wiele wskazuje na to, że za wybuchem w kamienicy stoi jeden z lokatorów Mariusz P. Najprawdopodobniej chciał on popełnić samobójstwo i celowo rozszczelnił plombę, którą założyła gazownia. W mieszkaniu przez kilka dni przed wybuchem nie było gazu z powodu nie zapłaconych rachunków.
Tuż po zdarzeniu na miejsce przybyli eksperci, którzy od razu odkryli, że brakuje korka, który zabezpieczał rurę z gazem. Oznacza to, że ktoś próbował zdjąć go celowo i rozszczelnić rurę. Możliwe też, że lokator chciał podłączyć się nielegalnie pod gaz. Jak tłumaczy rzeczoznawca budowlany z Katowic, rura na którą zakładana jest plomba ma 3 cm średnicy, a ta wychodząca do kuchni 15 mm. Stąd też zakłada on, że mogła to być próba samobójcza. Zwłaszcza, że do rozszczelnienia doszło nad ranem - czytamy w Dzienniku Polskim.
Z rury o takiej średnicy gaz ulatnia się bardzo szybko. Przy tak dużej gęstości wystarczy mała iskra aby doszło do wybuchu.
Jak relacjonuje sąsiad Mariusza P., nie był on majętnym człowiekiem, choć zawsze próbował być elegancki. Nigdy nie było od niego czuć alkoholu. Mężczyzna nie pracował, ponieważ opiekował się matką. - Moim zdaniem to był przypadek i stawiam raczej na wersję, że chciał się podłączyć do rury, może żeby się wykąpać, a nie odebrać sobie życie. Pewnie zapalił światło w łazience, poszła iskra i wszystko eksplodowało - spekuluje sąsiad Mariusza P. - Zbierałem go z sąsiadem z korytarza na klatce schodowej, bo wyleciał razem z drzwiami - dodaje.
Prokuratura wciąż próbuje wyjaśnić sprawę i znaleźć przyczynę wybuchu. Wiadomo, że do eksplozji doszło w jednym z mieszkań, ponieważ mężczyzna był bardzo poparzony. Niestety nie udało się go przesłuchać - czytamy na Dzienniku Polskim
Przypomnijmy, że do tragedii doszło 23 października nad ranem. Pod gruzami zginęła rodzina dziennikarzy wraz z dwuletnim synem. Niemożliwy był powrót lokatorów do mieszkań, ponieważ uszkodzony budynek runął. Część z poszkodowanych dostało już mieszkania zastępcze.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail