Zdaniem Krzysztofa Rutkowskiego wersja wydarzeń przedstawiona przez Katarzynę Waśniewską (22 l.) od początku nie była spójna. W nocy z 2 na 3 lutego matka Madzi wyznała detektywowi, że jej córka nie żyje. Potem wskazała miejsce nad rzeką, w którym ukryła zwłoki. Detektyw przekazał tę informację policji. Okazało się jednak, że ciała tam nie ma. Zwłoki Madzi ukryte były kilkaset metrów dalej, w ruinach starego budynku. - Katarzyna początkowo sama ukryła zmarłą Madzię nad rzeką - twierdzi Rutkowski. - Według moich informacji ktoś pomógł potem przenieść jej ciało do ruin - dodaje.
Czy właśnie w obawie przed tym, czego dowiedział się detektyw Waśniewska uciekła z jego domu w Łodzi?
Nagła wizyta kobiety w prokuraturze i zeznania w sprawie Rutkowskiego mogą świadczyć o tym, że postanowiła się bronić. Prokuratura w Gliwicach sprawdza, czy podczas akcji poszukiwania Madzi Rutkowski nie przekroczył swoich uprawnień.
Po zeznaniach w prokuraturze matka Madzi próbowała popełnić samobójstwo i wylądowała na oddziale psychiatrycznym. To zdaniem detektywa ma odwrócić uwagę od sedna sprawy. - Katarzyna nie mówi prawdy. Wracam do sprawy i spróbuję wyjaśnić, co się stało. Spróbuję też dowiedzieć się, czy Madzia zginęła od przypadkowego uderzenia, czy ktoś ją uderzył - deklaruje.